poniedziałek, 29 lipca 2013

„Klątwa opali”; Tamora Pierce


Po raz pierwszy w Polsce książki osadzone w świecie Tortallu, jednym z najbardziej popularnych uniwersów fantasy, stworzonym przez wielokrotnie nagradzaną autorkę powieści młodzieżowych, Tamorę Pierce.Becca Cooper wychowała się w najbiedniejszej części miasta, z dala od pałaców i posiadłości możnych, w towarzystwie łajdaków i złodziei. Wrodzona nieśmiałość sprawiła, że dziewczyna nie miała wielu przyjaciół. Miała za to odwagę. Być może za dużo odwagi.Teraz Becca ma szesnaście lat i jest szczenięciem w Wieczornej Straży, formacji, która pilnuje porządku na ulicach miasta. Po zapadnięciu zmroku, u boku dwojga doświadczonych strażników, Becca patroluje zakazane zaułki w dzielnicy biedoty. Pod czarną tuniką skrywa nieśmiałość i niezwykłe zdolności, które pozwalają jej słyszeć duchy zmarłych. Któregoś dnia wpada na trop intrygi, która może przerosnąć nawet jej nauczycieli. W mieście grasuje bezwzględny morderca. Jego ofiarami padają bezimienni, ubodzy mieszkańcy slumsów, ludzie, o których dobrze urodzeni woleliby w ogóle nie wiedzieć. Żeby Becca mogła podążyć tropem zabójcy, najpierw musi przekonać do sprawy nie tylko Wieczorną Straż, ale również najbardziej niebezpiecznych łotrów - nieoficjalnych władców całego Niższego Miasta.W rozbudowanym i wielokulturowym świecie Tortallu rozgrywa się pięć serii traktujących o kolejnych pokoleniach silnych, inteligentnych i pewnych siebie kobiet. W tym roku Tamora Pierce została uhonorowana nagrodą Margaret A. Edwards za dwie z nich, za tetralogie „Song of the Lioness” oraz „Protector of the Small”.

Praca Psa”
Poniżani. Nieszanowani. Jednak bez nich Niższe Miasto i Szambo pogrążyłoby się. Praca Psów nie należy do łatwych, zwłaszcza kiedy ludzie rzadko ich szanują i niespecjalnie pomagają w dochodzeniach czy aresztowaniach. Jeszcze trudniej mają Szczeniaki – uczący się do roli Psa, chodzący z nimi na patrole. Jednym z takich Szczeniaków Becca Cooper, która od zawsze chciała tak pracować, chociaż wiedziała, jak traktowani są jej przełożeni. Dziewczyna od dziecka dobra była w tropieniu, co uratowało jej życie – kiedy jej umierająca matka i czwórka rodzeństwa już prawie mieszkali na ulicy, bez pieniędzy i jedzenia, ona pomogła wytropić bandytów i powiedziała o tym Jaśnie Panu, Staroście dzielnicy, który tamtędy przejeżdżał. Od tamtej pory, pod jego skrzydłami, poznawała Niższe Miasto i uczyła się na Psa. Nie stała się jednak zarozumiała, a jedynie jeszcze bardziej nieśmiała.
Becca od dziecka posiada pewien dziwny, acz pomocny w jej przyszłej pracy dar – słyszy duchy, które przemieszczają się z gołębiami, i rozmowy niesione wiatrem aż do pyłowych krętów. Łatwiej jest usłyszeć od ofiary, kto ją zabił niż szukać wieczorami poszlak razem z Psami. Jednak kiedy w Niższym Mieście pojawiają się dziwne, niezwykłe kamienie, a w slumsach zaczynają ginąć ludzie. Takie rzeczy zdarzają się w Szambie, to nic nowego, ale tym razem jest inaczej – zaginionych jest zbyt wielu. Morderca jest wśród nich. Becca i jej nauczyciele-strażnicy, najlepsi z najlepszych – Tunstall i Goodwin – wpadają na trop intrygi, która przerasta nawet ich. Becca będzie musiała ciężko pracować nad śledztwem i przekonać do siebie nie tylko przełożonych i resztę Straży Wieczornej, ale i Łotra – nieoficjalnego władcę Niższego Miasta.
Seria Krąg Magii autorstwa właśnie Tamory Pierce przypadła mi do gustu, chociaż teraz sądzę, że była ona przeznaczona dla raczej młodszych czytelników. Długo mogłabym się rozwodzić nad wadami i zaletami tych dwóch znanych mi serii tej wspaniałej autorki, długo bym mogła porównywać stworzone przez nią całe uniwersa, ale w obu przypadkach zostałam zaczarowana magią słów. Jednakże Krąg Magii jest czarujący w nieco inny, niewinny sposób, przypominający trochę pierwsze tomy Harry'ego Pottera, Kroniki Tortallu zaś są brutalniejsze i okrutniejsze w przedstawianiu prawdziwego świata. Głównym wątkiem Klątwy opali jest praca Psów w Niższym Mieście i Szambie, najbiedniejszej dzielnicy Tortallu – a taka praca wymaga wiele wysiłku i dużej wprawy w waleniu pałką, a wszystko to Tamora Pierce opisała bardzo dokładnie i brutalnie przedstawiła tamtą rzeczywistość, w której rodzice oddają własne dziecko handlarzom niewolników i w której normą są wciąż ginące osoby. Książka sama w sobie była interesująca, ale ten świat... przerażał. I wciąż przeraża. Autentycznie cieszyłam się, że pojawił się ktoś taki jak Rebecca Cooper, kto zaczął się przejmować takimi rzeczami! Według mnie książka powinna sprawić, że Czytelnik przeniesie się do jej świata, że razem z bohaterami będzie cieszył się, smucił i główkował. Klątwa opali do takich książek właśnie należy.
Leżałam sobie tuż po zakończeniu lektury i tak myślałam, że ta książka jest za krótka. Jestem osobą nieco dziwną, przyznam, lubię grube powieści, takie cegiełki, ale czasem, pomimo że książka ma jakieś sześćset stron czystej fantastyki, dla mnie to zbyt mało i zbyt szybko muszę rozstać się z postaciami, które całkowicie polubiłam. Przy okazji jednej z moich poprzednich recenzji wspominałam, że w literaturze skierowanej do młodzieży brak jest bohaterek silnych, takich „twardych bab”, że tak to ujmę. A tu co? Becca Cooper. Na takie dziewczyny czekałam! Becca jest silna i umie walnąć pałką, jest uparta i twarda, a przy tym... nieśmiała. Tak, dokładnie, drogi Czytelniku, ten terrier, który powala przestępców i daje im porządną nauczkę, płonie ze wstydu, kiedy musi publicznie zdać raport przed Sądem! Becca co prawda jest jeszcze Szczeniakiem szkolącym się u Goodwin i Tunstalla, ale zachowuje się jak na Psa przystało. O, skoro jesteśmy przy Psach Becki – niezwykli z nich partnerzy. Nie raz uśmiechałam się do literek, kiedy były ich sprzeczki i rozmowy. Tamora Pierce niesamowicie zabawnie przedstawiła ich relację, i mimo że Goodwin i Tunstall sprzeczają się nieraz, to i tak w walce, jako partnerzy, są nie do pobicia. I chociaż sądziłam, że będzie z nich ładna para i świetnie do siebie pasują, to autorka zrobiła mnie w konia, gdyż Goodwin ma męża, a Tunstall czuje miętę do pewnej kobiety... Na uwagę zasługują również bohaterowie drugoplanowi, którzy są ge-nial-ni! Nie słodzę, naprawdę, rzadko kiedy widuję bohaterów, wokół których nie kręci się fabuła, a są wykreowani tak fantastycznie. O kim mowa? Oczywiście o Korze, Aniki i Rosto Muzykancie! Nie powinnam zapomnieć także o towarzyszu Becki – dziwnym kocie Drapku, który jest nad wyraz mądry i często jej pomaga. :)
To nie jedyne zaskoczenie, które sprezentowała Tamora Pierce. Cała Klątwa opali obfituje w nagłe, niezmiernie ciekawe zwroty akcji i różne zadziwiające sytuacje. Wydawałoby się, że kiedy minął punkt kulminacyjny, fabuła powinna zwolnić i spokojnie się zakończyć, ale nie – tutaj też autorka zaskakuje Czytelnika kolejnymi wydarzeniami. W zasadzie ledwie odrywałam się od książki, bo po prostu tak bardzo mnie wciągnęła, tak bardzo wpadłam w wir wydarzeń, że nie potrafiłam przerwać w przypadkowym momencie czytania. Moją mantrą podczas lektury Klątwy opali stało się: „Jeszcze jeden rozdział, jeszcze jedna strona”.
Nie byłabym sobą, gdybym w natłoku plusów i plusików nie znalazła chociaż malutkiego mankamentu... tylko że mam problem – nie znalazłam. Owszem, Klątwę opali nie można zaliczyć do ambitnej literatury, nie można powiedzieć, że to książka inna niż wszystkie, bo nie jest aż tak oryginalna. Mimo to dzieło Tamory Pierce porywa, inaczej tego nazwać nie potrafię. Lubię sobie ponarzekać, zwłaszcza w tak upalne dni jak ten, ale trudno mi to robić, bo gdy przypominam sobie czytanie Klątwy opali, samoistnie moje usta wykrzywiają się w uśmiechu. Tak po prostu. Choć przedstawione w powieści realia są brutalne i krwawe, choć nie jest wesoło, czytając opis Szamba, to ta książka jest w jakiś nieznany, obcy mi sposób... ciepła. Ciepło mi się robi, mogąc czytać o takich obrońcach, dla których nie liczą się tylko pieniądze, którzy pracują dla dobra ludzi. Szkoda tylko, że zawód Psów nie jest szanowany w tamtym świecie. W naszym, zresztą, również nie jest lepiej i fabuła trochę mi przypominała zachowanie Polaków wobec stróżów prawa.
Jeśli chodzi o powieści fantasy, fantastyczne i te mniej magiczne, ale równie czarujące – mam zaufanie do wydawnictwa Jaguar. Wybierają świetnie książki, nie wiem, gdzie oni je znajdują, ale mają do nich nosa. Myślałam, że Kroniki Tortallu będą pisane na jedno kopyto, że będą podobne do Kręgu Magii, ale nie miałam racji. Nie było fajerwerków, nie przemyślałam nagle całego swojego życia, nie zmieniłam się – tonie taki typ książki. Powieści takie jak ta dają przyjemność z czytania i nic więcej. I właśnie to daje Klątwa opali – kilka(naście) godzin w czarującym i zaskakującym świecie Psów i Szczeniaków.


Kroniki Tortallu
Klątwa opali | Bloodhound | Mastiff


Książkę mogłam przeczytać dzięki wydawnictwu Jaguar, za co serdecznie dziękuję!

***
Ponadto przypominam o śledzeniu mnie na Twitterze i zadawaniu nurtujących pytań na Ask.fm! A niedługo, bo w ciągu dwóch dniu, recenzja czegoś, czego jeszcze nie recenzowałam. :)

3 komentarze:

  1. Miałam w panach przeczytanie, jednak dzięki Twojej recenzji stwierdziłam, że to książka nie dla mnie. Szukam czegoś ambitniejszego :). Blog mnie zauroczył, mam nadzieję, że będę wpadać częściej ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że pomogłam w decyzji. Bardzo mi miło :)

      Usuń
  2. Super, że napisałaś recenzje, bo właśnie szukałam opinii na temat tej książki :)
    Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...