Powieści
dystopijne są często usytuowane w dalekiej przyszłości, z
rozwiniętą technologią i aparatem inwigilacyjnym, albo wręcz
przeciwne - rzeczywistość wygląda, jakbyśmy cofnęli się w
czasie o dziesiątki lat, a ludzie ponownie muszą walczyć o życie
każdego dnia. James Dashner pisząc trylogię Więzień
labiryntu połączył obie te wersje w jedną spójną
całość, gdzie technologia jest przywilejem elit, a reszta ludzi po
wybuchach słonecznych musi radzić sobie jak za dawnych lat. O
ile Więzień labiryntu skupiał się wokół tej
rozwiniętej technologicznie sfery świata - pomimo całej fabuły o
survivalu w ekstremalnych warunkach - to Rozkaz zagłady,
prequel do historii Thomasa, dziejący się lata wcześniej, skupia
się wokół tej drugiej grupy, osób muszących walczyć o
przetrwanie i nauczyć się życia w nowym, niebezpiecznym świecie.
Mark i
Trina mieli szczęście - gdy rozbłyski słoneczne paliły ludzi
żywcem, oni znajdowali się w tunelu metra. Przypadek, szczęśliwy
traf, sprawia, że sprzymierzają się ze starym, wyszkolonym
żołnierzem Alekiem i jego znajomą Laną, a także kilkorgiem ich
rówieśników. Ich jedynym celem jest przetrwanie. Rok później
myślą, że sytuacja na świecie się uspokoiła. Żyją w małej
wiosce, wiodą jakie takie życie, od czasu do czasu dostają zapasy
z większej osady nieopodal... tylko ich spokój nagle jest przerwany
przez wyniszczającą mózg chorobę - Pożogę, która zbiera swoje
żniwo wśród wszystkich.
Rozkaz
zagłady przyniesie ogromne zaskoczenie osobom, które już
znają Streferów i to, co im się przydarzyło. Powieść,
wprowadzająca zupełnie nowe postacie, całkowicie skupia się na
jednym wątku: wyniszczającej, niebezpiecznej chorobie zwanej
Pożogą, która zmiotła z powierzchni Ziemi ogromną część
populacji. Właściwie cały Rozkaz zagłady pozbawiony
jest pomniejszych wątków - mamy co prawda uczucie Triny i Marka
przemycane w tle oraz sny, w których poznajemy początek, to, jak
zebrała się cała grupka pod przywództwem Aleca; jednak na tym się
kończy. Można pokusić się o stwierdzenie, że Rozkaz
zagłady to historia Pożogi, od samych jej narodzin aż do
momentu, w którym powołany do życia zostaje eksperyment DRESZCZu.
To
doskonała powieść dla osób pragnących choć na trochę
przedłużyć to uczucie niewiedzy związane ze światem z Więźnia
labiryntu, to uczucie, gdy czyta się świetną powieść i
nie wie, co stanie się dalej. Zwroty akcji i niespodzianki związane
z postaciami nie są jednak najbardziej emocjonalną częścią Rozkazu
zagłady; taką dla mnie był za to sam wątek Pożogi, sama
wiedza, w jaki sposób ta przeklęta choroba się rozprzestrzeniła i
tym samym w przyszłości skutkowała eksperymentem z Labiryntami.
Kiedy myślałam o chorobie, czytając o Thomasie i Newcie, to zawsze
wyobrażałam sobie Pożogę jako mutację po rozbłyskach
słonecznych albo przynajmniej jako chorobę związaną z tą
ekstremalną sytuacją, tymczasem faktycznie jest związana - jednak
w zupełnie inny, szokujący dla mnie sposób.
Rozkaz
zagłady zaczyna się od Thomasa, jednak to nie jego historię
poznajemy. Śledzimy grupę nowych bohaterów, wśród których
wiodącym jest Mark - chłopak, który szczęśliwym trafem znajdował
się w metrze podczas katastrofy i jako jedyny ze swojej rodziny
przeżył. Mamy również Trinę, jego dziewczynę; to, co w ich
wątku najbardziej mi się podobało, to fakt, że nie kierowali się
emocjami (co nie oznacza, że byli bezdusznymi maszynami). Nie
stawiali miłości na pierwszym miejscu, choć dla siebie skoczyliby
w ogień. Najpierw przeżycie - potem ukochana osoba.
James
Dashner wzbogacił historię o wiele nowych elementów dotyczących
Pożogi. Przedstawił również świat, którego wcześniej nie
znaliśmy, bo Thomas i spółka niezbyt długo przebywali w ludzkich
osadach. To mroczny, niebezpieczny, zwierzęcy i szalony świat, w
którym śmierć obecna jest każdego dnia, a szaleństwo dopada
każdego - prędzej czy później. Rozkaz zagłady pokazuje
to, czego nie doświadczył tytułowy więzień labiryntu, najpierw w
Strefie, potem w terenie zaludnionym przez chorych na Pożogę, ale
jednak kontrolowanym przez DRESZCZ - pokazuje takie zwykłe życie
zwykłej ofiary katastrofy naturalnej. A przez zwykłe życie
rozumiem oczywiście codzienną walkę o życie. W nowym świecie, po
rozbłyskach, jeśli nie masz góry pieniędzy, jesteś na tę walkę
skazany.
Lektura obowiązkowa dla fanów Więźnia labiryntu!
Recenzja
we współpracy z wydawnictwem Papierowy Księżyc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz