niedziela, 22 listopada 2015

Kasacja, Remigiusz Mróz


Wiele zakończeń powieści przeżyłam. Te zwyczajne, których jest bez liku i które zostawiają satysfakcję. Te szczęśliwe, które wywołują uśmiech i nagle rozjaśniają ponury, wietrzny dzień. Te smutne, po których chlipie się w chusteczki bez końca. Te zostawiające czytelnika na granicy utraty zmysłów i popełnienia natychmiastowego czynu karalnego - czyli albo kupienia kolejnego tomu, albo gróźb słanych w kierunku pisarza, najlepiej stojąc nad nim z nożem i pilnując, by rzeczoną, wymarzoną kontynuację pisał.

Ale tak perfidnego zakończenia jeszcze, cholera, nie przeżyłam.

Nic dziwnego, bo w końcu Remigiusza Mroza kocha się i nienawidzi jednocześnie, co jest całkowicie normalne i tak dalej, ale może pomyśleć o dołączaniu do książek tego pana bonów rabatowych na wizyty u dobrych psychologów? Kasacja bowiem miażdży całkowicie, zachwyca i zachwyca, a potem nagle jednym ruchem równa z ziemią cały spokój (z może lekko zbyt szybkim biciem serca), z jakim się Zordona i Chyłkę śledzi. I, jak wspominałam, jest perfidna. Perfidnie wspaniała i perfidnie zakończona.

Zacznijmy od tego, że do Kasacji podchodziłam niepewnie. O prawie wiem tyle, że łódzki Wydział Prawa mam niedaleko szkoły, że jak kogoś zabiję, to pójdę do więzienia, i że Kodeks Hammurabiego to oko za oko - na tym w zasadzie kończy się moja spektakularna wiedza. Zastanawiałam się więc, czy Kasacja będzie co i rusz tłumaczyła meandry prawa i pracy prawniczej, nudząc strasznie (a prawnik tłumaczący prawnikowi prawo jest co najmniej dziwną sytuacją), czy raczej pozostawi mnie w całkowitej niewiedzy na temat połowy tego, co się dzieje. Na szczęście znalazł się złoty środek i teraz zaczynam pisać hymny na cześć pana Mroza. Należą mu się.

Choć w posłowiu zapewniono, że prawie w stu procentach odtworzone zostały wszystkie zawiłości polskiego prawa, ja od początku tak przeczuwałam; widać Kasacji jak na dłoni, że pisał ją ktoś, kto miał dobrego informatora albo po prostu sam z prawem jest związany, a w tym przypadku prawidłowa jest opcja ostatnia. Jednak ten thriller prawniczy to bardziej sensacja i akcja, co i rusz zaskakująca, nie pozwalająca się oderwać, tylko w niecierpliwości wertować kolejne strony. 

Prym wiedzie oczywiście duet Chyłka & Kordian, postacie kontrastujące ze sobą, a przy tym absolutnie cudownie wykreowane. Zwłaszcza mecenas Joanna Chyłka, która jest upierdliwa dla wrogów, złośliwa, wredna, sarkastyczna i ironiczna, bezkompromisowa, uparta jak osioł... a przy tym całkowicie czarująca i ujmująca, bo nie sposób tej kobiety nie polubić. I chociaż to Kordian jest bohaterem tej powieści - ciapowatym, sympatycznym, ambitnym aplikantem - to w połączeniu z panią mecenas niknie w tle, a całą uwagę zagarnia jego patronka z każdym jej się pojawieniem. Tworzą duet idealny, którego dialogi czyta się z niewyobrażalną przyjemnością; nie wyobrażam sobie Chyłki bez Zordona i Zordona bez Chyłki. Po prostu nie.

Na początku najciekawsze są dialogi (istne majstersztyki), dopóki ten thriller prawniczy nie zamienia się w sensację pełną napięcia, a wtedy... zaczynają się też obiecanki-cacanki, że tylko jedno zdanie, jedna strona, jeden rozdział i już-już, kładę się do łóżka. W pewnym momencie zaczęłam wypierać istnienie czegoś takiego jak numeracja rozdziałów i udawałam, że ich nie widzę, byleby czytać bez wyrzutów sumienia, że już tak późno. Dla detektywów-amatorów lubujących się w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych z literatury przed narratorem i postaciami Kasacja będzie wisienką na torcie i sprawą z góry przegraną, bo Remigiusz Mróz manipuluje czytelnikiem, wprowadza na fałszywe tropy i podrzuca poszlaki, a i tak zakończenie... pozostawia w ogromnym stuporze.

Jeśli ktoś mi powie, że nie czyta polskiej literatury, bo nie dosięga do pięt zagranicznej - wcisnę jej Kasację (za inne powieści pana Mroza nie ręczę, choć setki pochwał nie mogą kłamać).
Jeśli ktoś chce dobrej akcji - Kasacja jak znalazł.
Jeśli ktoś ma ochotę na zabawną, rozbrajającą postaciami książkę - patrz wyżej.
Jeśli ktoś pragnie spędzić bezsenną noc, romansując z Chyłką... Zresztą, sami wiecie.
Sięgajcie po Kasację, bo te wszystkie peany nie są ani trochę przesadzone i z radością się do nich przyłączam!
Ale jeśli chcecie być wyspani do pracy czy szkoły - nie tykajcie Kasacji nawet małym paluszkiem!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...