Starter mógłby wydawać się książką zakończoną - wątki pozamykano, nie zostawiono niedopowiedzeń, a szczęśliwe zakończenie całkowicie satysfakcjonowało. A potem Callie usłyszała głos w swojej głowie. Głos jej ojca mówiącego ich tajne hasło, nieznane osobom postronnym. Co to oznacza? Czy teoretycznie jej zmarły podczas wojny bakteriologicznej ojciec jednak... żyje? Czy chip z tyłu jej głowy ma coś z tym wspólnego? Najgorsze jednak dopiero ma się zacząć. W głowie Callie pojawia się nowy głos.
Głos
Starego Człowieka.
Prime
Destinations nie było tylko budynkiem, który na oczach Callie
zburzono. Organizacja ma się świetnie i zrobi wszystko, by zdobyć
technologię stojącą za ulepszeniem chipa dziewczyny. Marionetki
sterowane na odległość, zdolne zabijać, młodzi żołnierze,
którzy nie mogą cofnąć się przed niczym, bo ich wolna wola
całkowicie zanika - wielu jest w stanie zapłacić duże pieniądze
za tę technologię.
Ender porywa,
bardziej niż Starter. Dzieje się więcej, natłok
wydarzeń nie powoduje jednak chaosu, nie pozwala za to odetchnąć,
co i rusz pojawiają się nowe szokujące fakty. Callie jest bardzo
zręczną narratorką i wyjaśnia wszystko klarownie, a inni
bohaterowie dopowiadają to, czego ona nie wie - dzięki temu cała
historia jest spójna, zazębia się z pierwszym tomem, a wątki nie
pozostają otwarte i niedokończone. Mogłabym nieco ponarzekać na
dosyć nierzeczywiste zakończenie, zbyt szybkie i zbyt sielankowe na
tego typu dystopijną powieść. To było nagłe pyk! i nagle
wszystko było zakończone. Definitywnie. Epilog jednak umiarkowanie
satysfakcjonuje, nie pogarsza - ani nie polepsza - opinii o tej
dualogii.
Lubię,
kiedy książka jest nieoczywista. Wiecie, kiedy pojawiają się
takie momenty, które sprawiają, że trzeba od nowa przemyśleć
całą historię, wrócić do początku i zdać sobie sprawę, że
rzeczywiście było tak, a nie inaczej. Ender właśnie
to powoduje - na nowo trzeba przemyśleć wydarzenia ze Startera,
umiejscowić nowy wątek pośród tamtych, a tym samym zmienić
zdanie o pewnych bohaterach.
Ender to
dystopijna, porywająca powieść. Nietypowa, bez wszechobecnych i
wysuwających się na pierwszy plan wątków miłosnych, bez
bzdurnych rozmyślań o tym, którego chłopaka wybrać - Callie
Woodland ma ważniejsze decyzje do podjęcia, decyzje, od których
zależy przyszłość nie tylko jej, ale i młodszego brata Tylera,
przyjaciela Michaela i mnóstwa innych ofiar Prime Destinations. To
akcja sama w sobie, zaskakująca i wciągająca, nie dająca oderwać
wzroku od tekstu, z nieodłącznym dla dystopii przeczuciem, że ta
przyszłość jest całkiem możliwa i to właśnie my, i nikt inny,
do tego doprowadzimy.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Albatros!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz