niedziela, 13 września 2015

Chodząca katastrofa, Jamie McGuire


Piękną katastrofę przeczytałam, ale nie pokochałam - chociaż niewątpliwie wciągała i zapewniała rozrywkę i emocje (niekoniecznie zawsze pozytywne), to jednak nie była niczym nowym, jedynie odklepaniem starego, dobrego schematu on, ona i problemy.

Chodząca katastrofa to dokładnie ta sama opowieść, jednak opowiedziana z perspektywy mężczyzny, czyli Travisa - i jestem w szoku, bowiem jego spojrzenie na wydarzenia między nim i Abby jest... o wiele ciekawsze!

To nadal nie jest powieść, którą polecałabym komuś chcącemu czegoś więcej prócz łatwej rozrywki. Nadal jest prosta, z wciąż irytującą Abby i wiecznymi podchodami. W recenzji Pięknej katastrofy już mówiłam, co sądzę o samej w sobie historii - jest trochę niedopracowana, momentami wydaje się wręcz nierzeczywista, a bohaterowie są jedynym, co sprawia, że czyta się z pewnym zaciekawieniem. Ta historia się nie zmieniła, jest zupełnie taka sama, jednak z perspektywy Travisa, a to oznacza, że mamy wgląd w to, czego nie dostrzegała Abby.

Jest wiele scen, w których Abby nie brała udziału - książka dzięki temu jest obszerniejsza i pozwala lepiej zrozumieć zachowanie Travisa. Jego rozmowy z Mare i Shepleyem, jego rozterki dotyczące Gołąbka, jego starania się, by pokazać się Abby z jak najlepszej strony, jego spotkania z rodziną, jego emocje, gdy Abby spotykała się z kimś innym - w Chodzącej katastrofie jest wszystko. Pokazuje nam tę drugą stronę związku, która jest z stanie dla dobra partnera zrezygnować ze... wszystkiego.

Travis to lepszy narrator - choć nie brak tutaj emocjonalnych rozterek, jest ich zdecydowanie mniej niż w przypadku kobiecej perspektywy. Jamie McGuire starała się odtworzyć taki męski styl myślenia, z wulgaryzmami, brudnymi myślami, szorstki i ostry. Całkiem nieźle się to udaje i bardzo dobrze sprawdza, bo chociaż jest to dokładnie ta sama historia - którą, przykładowo, ja poznałam i zaraz zabrałam się za drugi tom, czyli dokładnie to samo - to przedstawiona innym stylem, z innej perspektywy, 

Ciekawym zabiegiem było również rozwinięcie zakończenia - poznajemy losy Abby i Travisa paręnaście lat po zakończeniu Pięknej katastrofyChodząca katastrofa, oprócz spojrzenia oczami drugiej osoby, jest również czymś w rodzaju rozbudowanej wersji pierwszego tomu. Odniosłam wrażenie, że dzieje się dużo więcej, że dowiadujemy się więcej, widzimy więcej sekretów - opowiedziana słowami innego bohatera, historia ta wydaje się zupełnie inna!


Chodząca katastrofa to lepsze, ciekawsze i bardziej emocjonujące spojrzenie na wzloty i upadki Abby i Travisa. Teoretycznie ta sama historia, w praktyce - negatywne emocje i wieczna irytacja całkowicie zniknęły, gdy tylko głos zabrał Travis. To ta lepsza połówka. Jeśli macie wybór między Piękną katastrofą i Chodzącą katastrofą, nie wahajcie się i sięgnijcie najpierw po męski punkt widzenia: jest tak samo emocjonujący, historia się nie zmienia, a oszczędzicie sobie dużo irytacji.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Albatros! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...