Walentynki,
Walentynki i po Walentynkach. Spędzanie ich z książką i kotem
było tylko trochę mniej zabawne, od kiedy ten cholerny Amor mnie
ustrzelił. Błagam, niech chłopaki z Supernatural ogarną
tego przerośniętego dziada w pielusze, bo nie wytrzymam
psychicznie. Ale nie samym Dniem Zakochanych człowiek żyje. A dla
mnie dużo ważniejsze są książki, które przeczytałam w lutym. O
ile styczeń czytelniczo obfitował, pomimo sporej ilości
obowiązków, to luty wypada o wiele słabiej. Kolejny raz posłużę
się moim jedynym wytłumaczeniem – tłumaczę się oczywiście
sama przed sobą, bo obiecałam sobie więcej czytać – Festiwal
Kultury Antycznej. Wspaniałe wydarzenie, niezapomniane widowisko,
chociaż nie dane mi było zjedzenie tych pysznych, pysznych ciast...
Roboty było niemało, ale po całym tym przedsięwzięciu jestem z
siebie dumna, bo warto było zarwać tyle nocy. Chociaż pokazanie od
frontu Szkota unoszącego kilt (a pamiętajmy, Szkoci pod kiltami
bielizny nie noszą) dzięki rzutnikowi niczym w kinie, kiedy każdy
mógł się przyjrzeć mojemu rysunkowi, wolałabym pominąć. Nigdy
więcej nie zgodzę się na ilustrowanie limeryków. Zboczonych,
ekshibicjonistycznych limeryków.
Luty
to nie był dobry miesiąc. Awaria internetu skutecznie zepsuła mi
humor, a naprawa trwała aż miesiąc. Dopiero od dwóch dni mam
normalny internet, dzięki któremu w końcu mogę oglądać seriale,
bo skoro się nie ma życia towarzyskiego, seriale to wszystko. Na
razie muszę zapoznać się z pierwszym odcinkiem Hannibala 2,
a w planach mam dokończenie Sleepy Hollow,
nadrobienie The Walking Dead oraz rozpoczęcie Teen
Wolfa, głównie z woli takiej jednej, która między jednym
gwałceniem mnie a drugim jara się Isaackiem i Dereckiem. I
Stilesem. Miałam też wybrać się na Pyrkon, nawet ustaliłyśmy ze
znajomymi autobus (chociaż nie zabukowaliśmy miejsc czy coś) i
takie tam organizacyjne sprawy, ale finansowo mnie nie stać, więc
zamiast tego będę na Targach Książki w Warszawie, żeby to sobie
odbić, a Pyrkon zobaczę na zdjęciach. Przynajmniej do następnego
roku.
Aaa,
myśleliście, że zapomniałam o klasykach? O nie, nie, moja
polonistka nie dałaby mi o tym zapomnieć, czy tego bym chciała czy
nie. Za sobą mam już groteskę Iwona,
księżniczka burgunda Gombrowicza, na którą
niedługo idę do teatru – ciekawa jestem, jak przedstawią coś
tak absurdalnego – Boską
komedię Dantego Alighieri,
chociaż wydanie ze wszystkimi pieśniami ciężko mi było dorwać,
parę nowelek z Dekameronu (kiedy
dobra wydłuży się o godzinę albo będą wakacje, to przeczytam
całość, obiecuję), Dzieje
Tristana i Izoldy, Rozważną
i romantyczną Jane
Austen... i to chyba tyle. Jak wspominałam, to nie był dobry
miesiąc, a dobra nie ma dwudziestu pięciu godzin, nad czym ubolewam
każdego dnia.
Czas
na to, co wszyscy mole książkowi kochają – stos lutowy. Na samym
dole oczywiście Rywalki Kiery
Cass, które czytam aktualnie i świetnie się bawię. Przednia
książka, naprawdę. Zacisze
13 Olgi
Rudnickiej, które wcisnęła mi mama, mówiąc, że to świetna
powieść. Poczekamy, zobaczymy... Nastawienie do niej mam
dobre. Lewiatan Scotta
Westerfelda, którego zrecenzowałam tutaj, Przegląd
końca świata: Deadline Miry
Grant – niedawno skończyłam czytać i rozpływam się nad tą
książką, nad Shaunem i Georgią, nad zombie, nad akcją... To jest
najlepsza książka, jaką w lutym przeczytałam. Naprawdę. Ale to
wszystko już niedługo w recenzji. Mały stos, ale za to jakie
książki! Lepiej mniej, a dobrych książek. :)
Przeczytałam 7 książek,
zrecenzowałam dotychczas 5 (ale przeczytanych w
większości w styczniu)
- Lewiatan, Scott Westerfeld
- Przegląd końca świata: Deadline, Mira Grant
- Rozważna i romantyczna, Jane Austen
- Dekameron (fragm.), G. Boccacio
- Boska komedia, Dante
- Iwona, księżniczka burgunda, Witold Gombrowicz
- Dzieje Tristana i Izoldy
To
tyle. :)
Gratuluję! Ładne wyniki :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie dziś kupiłam 'Rywalki' i cieszy mnie to, że spodobały Ci się. Zobaczymy, jak będzie ze mną!
Życzę udanego marca,
weronine-library.blogpspot.com
Wyników gratuluję, a na recenzje Przeglądu końca świata czekam niecierpliwie :)
OdpowiedzUsuńładnie, ładnie :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, http://zaczytan-a.blogspot.com/
Ja za to przeczytałam 21 książek. :) Ta, można by pomyśleć, że nie robię nic innego, tylko czytam. :D Zazdroszczę Ci 3 książek (oprócz tej poleconej przez mamę, bo o niej nie słyszałam). Ja, zanim je przeczytam, minie pewnie trochę czasu. :(
OdpowiedzUsuńNieźle duzo czytacie.
OdpowiedzUsuńJa kompletnie nie miałam czasu i przeczytałam 2 ;c
Ale stosik czeka...
przygody-mola-ksiazkowego.blogspot.com
"Zacisze 13" świetne :) polecam gorąco :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Deadline!
OdpowiedzUsuńBardzo dobry wynik :)
OdpowiedzUsuń