Wiele
dziewcząt w dzieciństwie marzyło o księciu na białym koniu,
który zakocha się w nich, zabierze je do swojego pałacu i będą
tam żyli długo i szczęśliwie. Po obejrzeniu bajek Disneya która
z nas nie chciała być jak taka Bella czy Kopciuszek? Żyć w
dostatku, z ukochanym przy boku, z wielką biblioteką i królestwem
bez absolutnie żadnych problemów? Cóż, na przykład America
Singer, główna bohaterka młodzieżowej powieści Rywalki autorstwa
Kiery Cass. Ta książka obala wszelkie mity, że życie pod jednym
dachem z księciem jest istną niekończącą się bajką. A że
autorka chciała być na fali, dodała również dystopię, która -
mówiąc szczerze - przypominała mi bardzo niezastąpione Igrzyska
śmierci. Wpasowała się za to idealnie w, wydawałoby się,
dość sielankową fabułę. Podsumowując: trzydzieści pięć
dziewcząt rywalizujących o względy księcia, którego nie kochają
(w większości) w scenerii rodem z połączonych światów Disneya
i Igrzysk śmierci.
Illéa
jest królestwem powstałym po III wojnie światowej, a rządzi w
niej król mieszkający w zamku, niczym we wszystkich tych bajkach o
królestwach. Społeczeństwo podzielone jest na kasty, które czasem
można zdobyć pieniędzmi, ale wszyscy od Czwórek do Ósemek ledwie
dają radę za marne zarobione pieniądze. W zasadzie Ósemki nawet
nie dają rady - to sami bezdomni i włóczędzy. America Singer
obdarzona pięknym głosem i talentem muzycznym jest Piątką, czyli
artystą. Jednak życie artysty nie jest specjalnie dobre - jej
rodzinie ledwie wystarcza na jedzenie, a jeden z jej braci, teraz
rozchwytywany rzeźbiarz, zamiast pomóc rodzinie woli piąć się po
kastach i wkupić się pieniędzmi do wyższych sfer. O ile on się
pnie, to Ami spada... Zakochanie się w Aspenie, Szóstce, to nie był
najlepszy pomysł, ale miłość nie wybiera. Conocne potajemne
spotkania w domku na drzewie stają się coraz bardziej męczące;
Aspen zadręcza się, że nie ma pieniędzy i nie będzie mógł
utrzymać rodziny. To przez niego America zgłasza się do
Eliminacji, konkursu na żonę dla księcia Maxona. To przez niego
Ami zostaje jedną z trzydziestu pięciu kandydatek. To przez
niego... zakochuje się w Maxonie.
Fabuła Rywalek zmusza
autorkę do stworzenia trzydziestu pięciu różnych dziewcząt, o
innych charakterach, zachowaniu i stylu, a to sztuka poprowadzić aż
tyle postaci – a do tego dochodzi jeszcze rodzina królewska, w tym
książę Maxon będący głównym bohaterem, rodzina Ami, Aspen i
jego rodzina... Nie pogubić się w tych wszystkich postaciach,
poprowadzić je dobrze i nie spłasczyć ich przy tym to jest
prawdziwa sztuka godna mistrzów. Kierze Cass wyszło całkiem
nieźle, bo zredukowała szybko liczbę kandydatek na żonę dla
księcia, a im mniej ich było, tym wyraźniejsze i ciekawsze stawały
się pozostałe dziewczęta.
Jestem
zdania, że książka, którą można polecać jako fajną -
nie ambitną, głęboką czy nawet dobrą - musi bawić Czytelnika.
Musi wciągnąć i pozwolić przeżywać razem z bohaterami ich losy,
nawet te płytkie i nielogiczne. Rywalki idealnie
wpasowują się w tę kategorię. To nie jest powieść, przez którą
przemyślimy swoje całe życie, zmienimy swój światopogląd i
będziemy ją cytować niczym fragmenty książek Paulo Coelho. To
jedynie przednia rozrywka, która nie zapada zbytnio w pamięć,
chyba że jest się miłośniczką – lub miłośnikiem, są tutaj
tacy? – księżniczek i tego typu romansów. Dziewczyny zakochujące
się w księciu to nie jest oryginalny pomysł, jeśli mam być
szczera. Powielany jest w literaturze i kinematografii masowo, nie
przyciąga nikogo bardziej niż wszystko inne. Rywalki jednakże
umiliły mi czas i były naprawdę zabawną i wciągającą lekturą,
którą polecam jako przerywnik między cięższą literaturą –
idealnie pozwala na chwilę wyłączyć myślenie i dać się ponieść
lekkiej i niezobowiązującej fabule. :)