poniedziałek, 4 września 2017

„Kroniki Jaaru. Księga luster” Adam Faber


Odrobina magii jeszcze nikomu nie zaszkodziła... chyba że jest się nieco roztrzepaną nastolatką, która postanawia rzucić czar miłosny. A one nigdy nie kończą się dobrze, o czym przekonuje się protagonistka Kronik Jaaru, czyli Kate Hallander. Jedno nieumyślne zaklęcie pociąga za sobą lawinę wydarzeń, o których Kate nawet się nie śniło.

Kate jest zwyczajną nastolatką, chodzi do szkoły, ma przyjaciółkę i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić. Do czasu aż jej ciotka dziwnie reaguje na jej wspomnienie o nietypowym sklepie, a dziewczyna właśnie tam dostaje w prezencie tajemniczą księgę zaklęć, w której znajduje wspomniany już czar miłosny i bagatelizując całą sprawę, wykonuje go. Ale efekty są całkowicie odwrotne od zamierzone, Jonathan zaczyna spotykać się z jej przyjaciółką, a Kate... otwiera portal do innego, magicznego świata.

Fion z kolei nigdy nie dogadywał się z ojcem, a kłótnie między nimi są na porządku dziennym. Dlatego młody fer ucieka z domu, by za wszelką cenę odnaleźć swoją czarownicę — bo fery od zawsze tworzyły duety z czarownikami — i w taki sposób uczyć się wyższej, ciekawszej magii. Okazuje się jednak, że cena jaką przyjdzie zapłacić Fionowi, jest ogromna, bo sprowadza niebezpieczeństwo na cały magiczny i ludzki świat.

Świat stworzony przez autora czerpie z wielu źródeł, ale jest bardziej baśniowy niż fantastyczny: mamy fery, które są stworzeniami podobnymi elfom, mamy jednorożce i gigantyczne osiodłane motyle, nimfy, którym nie należy ufać czy bezlitosne potwory. W ten świat wprowadzona zostaje Kate, bez żadnego przygotowania trafia w sam środek magicznej krainy zwanej Jaarem. Zauważyłam jednak, że i świat ludzi, i Jaar mają wiele wspólnego, przez co Kate i Fion zaczynają się dobrze rozumieć; w obu przypadkach mamy konflikty na linii dorośli — młodzież, co łączy ze sobą młodą czarownicę i fera.

Zastanawia mnie natomiast jedna sprawa — w pewnym momencie, na skutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, Kate zostaje aresztowana za zaatakowanie nauczycielki. Bez żadnych twardych dowodów świadczących o jej udziale w sprawie, zostaje zatrzymana w areszcie policyjnym (z czego szybko się wyplątuje, ale nie o to chodzi). Nie znam się na brytyjskim systemie sprawiedliwości, ale wątpię, by nie istniało tam prawo domniemanej niewinności (nie było zresztą dowodów jednoznacznie wskazujących, że to Kate), ani żeby niepełnoletnia osoba mogła bez żadnego opiekuna przebywać w areszcie. Mogę się mylić, jednak był to jedyny element, który budził moje wątpliwości. Bo jednak cała historia, choć uproszczona i oparta na prostym, znanym schemacie (zwykła dziewczyna odkrywa, że istnieje magiczny świat i sama do niego należy) była poprowadzona logicznie i spójnie.

Kronik Jaaru nie porównywałabym do Harry'ego Pottera, raczej poprzestałabym na Sabrinie: Nastoletniej czarownicy połączonej z baśniami (i Podróżą Jednorożca! pamięta ktoś ten film?). Fabuła jest nieskomplikowana, ale wciągająca, z pewnością pobudza wyobraźnię i sprawia, że z łatwością można polubić się z bohaterami; zwłaszcza z Fionem i Kate. To właśnie oni prowadzą nas przez fabułę i magiczne światy, które Kate dopiero będzie poznawać. Księga luster to ciekawa przygoda nasycona magią i baśniowością, ale zdecydowanie dla młodszych czytelników, których chcielibyśmy na przykład zachęcić do czytania. Czuć jednak infantylność i prostotę w całości, która wielu osobom nie przypadnie do gustu. Ale dzieciakom spragnionym magii — już zdecydowanie tak!



Recenzja we współpracy z wydawnictwem Czwarta Strona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...