środa, 6 września 2017

„Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu” Anna Lange

Mam ogromną słabość do umieszczania akcji w dziewiętnastowiecznym Londynie. Pełnia szczęścia jest wtedy, kiedy do tych właśnie czasu i miejsca akcji doda się magię, a najlepiej wplecie w miejski, londyński klimat, wpasuje tak, że nie będzie ona czymś ukrywanym, ale rzeczą codzienną, jak opary opium i ciemne zaułki. Taką mieszankę czarów i Londynu przedstawia Anna Lange w Clovisie LaFayu. Magicznych aktach Scotland Yardu, gdzie mamy i rozliczne konwenanse, i nekromancję, i zagadki kryminalne.

Na ulicach Londynu Anny Lange można zobaczyć nie tylko kobiety w sukniach i kapeluszach i mężczyzn we frakach, z cylindrami na głowach — wśród nich krążą duchy, ghule i inne nadprzyrodzone stworzenia, których pozbyciem się zajmuje się jeden z działów Scotland Yardu, pod kierownictwem Johna Dobsona, kinetyka. Życie Dobsona komplikuje się, gdy przybywa do niego młodsza siostra, Alicja, nieugięta w swojej decyzji pozostania u brata. Pojawiają się też kolejne komplikacje w osobie syna zmarłego hrabiego Bedford, tytułowego Clovisa LaFaya, który oprócz bycia uzdolnionym nekromantą, ciągnie za sobą kłopoty. Ale policja metropolitarna nie może wybrzydzać, kiedy w ich szeregach brakuje egzorcystów, dlatego Clovis dołącza do Scotland Yardu i... zaczyna się robić niebezpiecznie.

Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu to przede wszystkim trójka wyrazistych bohaterów; wszyscy są ciekawie przestawieni, nie brak im charakteru i porządnie zarysowanej przeszłości, zwłaszcza Clovisa i Johna. Powieść składa się z części właściwej, rozgrywającej się w dziewiętnastowiecznym Londynie, gdzie Podwydział Spraw Magicznych zajmuje się... cóż, sprawami magicznymi, a pomiędzy rozdziałami są fragmenty retrospekcji z przeszłości Johna i Clovisa, co świetnie koresponduje z akcją współczesną bohaterom. Nie mogę zapomnieć jednak o Alicji Dobson, która uczęszcza na kurs pielęgniarski, w którym najbardziej interesuje ją magia lecznicza — ale kobiety z potencjałem magicznym w tym świecie nie są kształcone w używaniu magii, dlatego Alicja musi porzucić swoje marzenia o nauce glyfów do czasu aż poznaje Clovisa...


Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu to świetny debiut literacki Anny Lange. Mamy ciekawie zarysowaną zagadkę kryminalną, intrygi i rodzinne tajemnice, magię wychylającą się z londyńskich zaułków tu i tam i przede wszystkim samo miasto, jeszcze bardziej klimatyczne z powodu umiejscowienia akcji w XIX wieku. Fabuła nie jest skomplikowana, a sama historia raczej klarownie przedstawiona — trochę zaskakuje, trochę przypomina inne powieści łączące dawne czasy z magią w taki sposób, ale koniec końców świetnie się bawiłam podczas lektury. Powieści nie brak typowo angielskiego humoru (który bardzo mi odpowiada), inteligentnych bohaterów i ciekawej odmiany magii, którą oni się posługują. Cóż więcej można wymagać od czysto rozrywkowej powieści? Bo dla mnie spełniła swoje zadanie fenomenalnie: dała mi kilka godzin rozrywki i sprawiła, że zakochałam się w każdym słowie. Kocham wiktoriański Londyn, a Anna Lange wprowadziła do niego magię, humor i Clovisa. A mnie więcej do szczęścia nie trzeba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...