Teoria
multiwersum, choć brzmiąca nieprawdopodobnie, jest jedną z najbardziej mnie
interesujących. Dlatego jeśli jakaś książka porusza temat rozdzielania się
wszechświata na alternatywne rzeczywistości po każdej naszej decyzji, każdym
jednym wyborze — który niczym efekt motyla może zmienić całkowicie dany świat —
niemal pewne jest, że się z nią zapoznam. Claudia Gray stworzyła Tysiąc odłamków ciebie używając jako
motywu przewodniego właśnie teorię wieloświatów, przez które podróżować ma
główna bohatera, ścigając zabójcę swego ojca.
Profesor
Henry Caine zostaje zamordowany, a wynalazek jego życia — Firebird, urządzenie
przenoszące energię do alternatywnych rzeczywistości — skradzione. Wszyscy
obarczają winą Paula Markova, asystenta państwa Caine, który uciekł do innego
wymiaru. Drugi z asystentów, Theo, namawia Marguerite na pościg za Paulem przez
różne wersje świata, by sprawiedliwości stało się zadość. Niektóre
rzeczywistości są podobne do znanego im świata, niektóre z kolei przerażająco
różne — Marguerite przy którymś skoku ląduje w… carskiej Rosji.
Powieść Claudii
Gray pretenduje do miana science-fiction… i na tym się kończy. Poza oczywistą
podstawą, jaką jest istniejąca teoria o wieloświecie, i zawodem rodziców
Marguerite — oboje są naukowcami — Tysiąc
odłamków ciebie nie oferuje nic z tego gatunku. Marguerite nie jest
naukowcem. Jest zwykłym człowiekiem, który nie zna się na projekcie rodziców, a
przez to śledzenie jej losów irytuje. Nie interesuje się Firebirdem ani tym
bardziej światami, do których trafia. W głowie kołacze jej jedno: znaleźć
Paula, i nic innego.
Tysiąc odłamków ciebie ma jeden problem — to kolejna powieść z
nurtu Young Adult, która jest pretekstem do przedstawienia historii niecodziennego
romansu. Oryginalnego, co trzeba przyznać: pomiędzy teoretycznie tymi samymi
ludźmi, ale z innych wymiarów. Takiego dramatu jeszcze chyba nie napisano.
Widziałabym w tej historii potencjał, gdyby otwarcie mówiono o niej jako o
romansie, a nie posługiwano się terminem science-fiction, który prawie wcale tu
nie pasuje. Miłosne rozterki są o tyle ciekawe, że w powieści osadzonej w nieco
futurystycznym świecie mamy historię mezaliansu w czasach carskiej Rosji,
jednak z czasem przysłaniają całą intrygującą fabułę. Żałuję, że Claudia Gray
zdecydowała się przysłonić wątek wielkiego spisku i bezdusznej organizacji
ścigającej bohaterkę zastanawianiem się, czy ukochany tu i ukochany tam to ta
sama osoba, czy jednak to byłaby zdrada…
Lubię
romanse. Lubię różnorodne powieści, których celem jest sparowanie bohaterów,
uwikłanie ich w trudne relacje i wywołanie dramatów. Jednak od Tysiąca odłamków ciebie wymagałam czegoś
więcej. Usatysfakcjonowana będę, kiedy Claudia Gray skupi się bardziej na
wieloświecie niż zakochanej w sobie młodzieży (nie od pierwszego wejrzenia!).
Tyle przecież można wyciągnąć z tej jednej teorii — tyle jest alternatywnych
światów do zwiedzenia, do poznania, do zbadania!
Tysiąc odłamków ciebie czyta się z przerażeniem, że tak szybko
minęła cała powieść. Przed chwilą przecież był początek, dowiadywaliśmy się,
kim w ogóle jest Marguerite, a tu zastał nas koniec pierwszego tomu, zgrabnie
zakończony, a jednak z furtką dającą możliwości fabularne dla kolejnych części.
Przyjemna, sympatyczna książka, zdecydowanie dla miłośników romansów w różnych
odsłonach — przeciwnicy wątków miłosnych mogą się bardzo rozczarować, jak wiele
uwagi czytelnika kradną rozterki Marguerite.
Recenzja we współpracy z wydawnictwem Jaguar.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz