Chociaż
zakochałam się w Kasacji, wiedząc, że w
tegoroczne Warszawskie Targi Książki premierę będzie miał finał
trylogii z komisarzem Forstem (o której, rzecz jasna, słyszałam
same zachwyty), zdołałam przeczytać dwa pierwsze tomy i na Targach
zdobyć trzeci. To była trylogia, z którą powinno się w pakiecie
sprzedawać leki na uspokojenie -- zakończenia po prostu zabijały.
Za każdym razem.
Ekspozycja,
Przewieszenie i Trawers skupiają się na
jednej sprawie kryminalnej, której rozwiązania podejmuje się
komisarz Wiktor Forst. Na Giewoncie zostaje znaleziony nagi mężczyzna
-- morderstwo jest dość oczywistym scenariuszem, a modus operandi w
kolejnych zabójstwach jest taki sam: stara moneta wetknięta w usta
ofiary. Ktoś z góry jednak postanawia odsunąć Forsta od sprawy,
zawieszając go -- co biorąc pod uwagę jego temperament i
niewyparzoną gębę, nie jest zaskoczeniem -- ale to nie przeszkadza
komisarzowi w kontynuowaniu śledztwa w duecie z dziennikarka Olgą
Szrebską. Na jaw wychodzi wiele faktów z przeszłości, Forst
pakuje się w coraz większe bagno... a Bestia z Giewontu nadal
poluje.
Są
książki, które czyta się z zapartym tchem i przerzuca stronę po
stronie. Są takie z plastycznymi opisami, które niesamowicie
oddziałują na wyobraźnię. I jest trylogia z komisarzem Forstem,
będąca czymś pomiędzy -- potwierdza fakt, że doskonale nadaje
się na serial czy film (czekamy na pierwsze newsy dotyczące
obsady!). Podczas czytania miałam nieustające wrażenie, że czytam
film, jakkolwiek dziwnie to nie brzmi. Widziałam sceny niczym kadry
filmowe, a napięcie rosło i rosło bez przerwy. Są sceny, o
których inscenizację albo odpowiedni, podsycający napięcie
podkład muzyczny aż się prosi.
Całą
trylogię podzieliłabym na dwie części -- jedną jest Ekspozycja,
gdzie bardziej wybija się wątek historyczno-religijny, nie każdego
interesujący, dla mnie, wielbicielki takich rzeczy: fenomenalny, bo
o istnieniu zwojów nie miałam pojęcia. Najłatwiej jest zaciąć
się przy czytaniu właśnie przy Ekspozycji, bo to najmniej wartka i
najbardziej chyba nieprawdopodobna część (ale research jest tak
dobry, że to się wybacza!). Druga część
to Przewieszenie i Trawers, gdzie w
końcu pojawia się Bestia z Giewontu we własnej osobie i
najważniejsza jest cicha wojna prowadzona między nią a Forstem. To
właśnie te dwa tomy sprawiają, że przypalający się obiad,
nieposprzątany dom i życie towarzyskie przestają mieć znaczenie.
Często
o Mrozie słyszy się, że zabija swoimi zakończeniami... i
absolutnie to potwierdzam. W pierwszych dwóch tomach ostatnie zdania
wywołują atak serca, nerwicę i kategoryczne odmawianie uwierzenia
w epilog (czemu nie dołączyć do książek recepty na leki
uspokajające? albo chociaż trochę melisy...). To perfidny sposób
na zmuszenie do przeczytania kolejnego tomu, ale na szczęście te
straszne ostatnie zdania nie są zapominane, a wyjaśniane -- żaden
wątek nie urywa się w połowie. Wyjątkiem jest tutaj ostatni tom,
w którym takie zakończenie pozostawiające czytelnika na krawędzi
byłoby po prostu sadystyczne. Trawers nadal szokuje
rozwinięciem pewnych wątków i odkryciami, jakich dokonują
bohaterowie, nawet najbardziej ze wszystkich trzech tomów; ale
epilogu lepszego być nie mogło, bo to idealne pożegnanie z
Forstem, które nie sprawia, że chcemy rzucać książką o ścianę.
(No,
może troszkę.)
Ekspozycja,
Przewieszenie i Trawers razem i osobno są
świetnymi historiami, z dopracowaną fabułą, komentarzami
dotyczącymi bieżących wydarzeń i bohaterami, których poczynania
śledzi się z zapartym tchem i okazyjnymi atakami serca (zazwyczaj w
okolicach końca danego tomu). Już koniec tych superlatywów -- a
teraz idźcie i czytajcie, albowiem warto!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz