Jestem zafascynowana tym, z jaką łatwością autorkom New Adult przychodzi tworzenie bohaterek będących całkowitymi idiotkami. I jednocześnie dojrzałymi dziewczynami. Jamie McGuire nie wyłamuje się swoją powieścią Piękna katastrofa, pierwszą częścią duologii - bo bohaterka książki, Abby... A zresztą, sami zaraz zrozumiecie.
Będąc
pozycją zaliczaną do nurtu New Adult, Piękna
katastrofa skupia się na romansie bohaterów
pierwszoplanowych, czyli pozornie spokojnej, wiodącej zwyczajne
uniwersyteckie życie Abby Abernathy, i jego -
czarującego badboya, uczestnika studenckiego podziemnego kręgu,
nieziemsko przystojnego i tak samo niebezpiecznego Travisa Maddoxa.
Jak ja
momentami nie rozumiałam Abby! Zachowywała się jak stereotypowe
kobiety z powtarzanych często anegdotek - zrywa z chłopakiem, a
potem się denerwuje, że znalazł sobie kogoś innego; decyduje się
do chłopaka wrócić, ale tylko jeśli zapyta - nie zapytał? no
nic, w takim razie będzie cierpieć i on, i ona. Choć muszę
przyznać, że jej postawa wielokrotnie bywa uwarunkowana
przeszłością, od której rozpaczliwie chce uciec. Jej rozterki
dotyczące chłopców są jak najbardziej uzasadnione i w żadnym
razie irytujące, to jej zachowanie później denerwuje - po podjęciu
decyzji, wciąż i wciąż ją zmienia.
Jakkolwiek
bohaterowie - zarówno para wysunięta na pierwszy plan, jak i ci na
drugim planie - są ciekawi, różnorodni, dopracowani pod względem
charakteru i relacji między sobą, tak ich zachowanie przypominało
chwilami rozdwojenie jaźni. Oczywiście jestem świadoma, że są w
wieku, w którym z bycia rozwydrzonym nastolatkiem staje się
dorosłym, ale oni po prostu zachowywali się jak dzieciaki, które
chcą się pochwalić, że mają taką świetną zabawkę i nikt
prócz nich jej nie może dotknąć, by w następnej chwili
podejmować dojrzałe decyzje, od których waży się ich przyszłość.
I
muszę dodać, że na starcie autorka dostała ode mnie olbrzymi plus
za nawiązanie do Fight Clubu.
Wylałam
swoje żale - mogłoby być lepiej w kwestii prawdopodobieństwa
psychologicznego, a Abby mogłaby być bardziej roztropna, jednak nie
mogę powiedzieć, że Piękną katastrofę męczyłam.
Ja ją po prostu czytałam, z zaciekawieniem, które rosło ze strony
na stronę. Momentami zirytowana, większość czasu jednak czułam
się emocjonalnie związana z bohaterami. Naprawdę przyjemnie się
czytało o wzlotach i upadkach Abby i Travisa. Jamie McGuire ma w
swoim sposobie pisania coś, czego nie potrafię nazwać, a co
sprawia, że wydarzenia w książce są bardzo emocjonujące. Że
mimo woli po pewnym czasie po cichu kibicuje się któremuś z
bohaterów, niekoniecznie temu głównemu.
Z
pewnością nie jest to powieść odpowiednia do rozpoczęcia romansu
z New Adult. Sama mam opory przed polecaniem jej komukolwiek - Piękną
katastrofę poleciłabym jedynie osobie, która ma ogromną
ochotę zanurzyć się w romansie i obserwować dramatyczne wzloty i
upadki naczelnej pary, ale wie, że ta powieść nie zmieni jej życia
i że będzie tylko i wyłącznie rozrywką. Mnie wciągnęła - i
momentami nieźle zirytowała - i spędziłam miło czas. Tak po
prostu. Piękna katastrofa to nic nadzwyczajnego,
kolejne New Adult idealnie wpasowujące się w nurt, ale dla fanów
romansów wkraczających w dorosły świat ludzi - będzie dobrą
lekturą, jak każda inna.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Albatros!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz