Są książki, które otwierają oczy na nowy gatunek albo pozwalają na pewne sprawy spojrzeć z innej perspektywy. Skłaniają do refleksji albo po prostu wywołują tak ogromne wrażenie, że trzeba przerywać czytanie, by spokojnie poukładać sobie wszystko w głowie. Są książki, których czytanie to ogromna przyjemność, od której nie można się oderwać - dają wyczekiwaną chwilę zapomnienia, relaksują i na chwilę znikają wszystkie problemy poza tymi bohaterów literackich. I są książki takie jak Między książkami Gabrielle Zevin - które nie są zachwycające ani niesamowicie wciągające. Które wcale nie dają zapomnieć o rzeczywistości, tylko mają skutek całkowicie odwrotny. To zwykłe książki ze zwykłą, niewyróżniającą się fabułą, przedstawiającą zwyczajny bieg życia. A jednak to chyba te najbardziej poruszają.
Między
książkami ma fabułę jednocześnie bliską mi - z oczywistego
powodu: bohaterowie wiodący mają pracę związaną z książkami,
czyli taką, o jakiej marzę i do jakiej dążę - ale również
daleką, bo poza zawodami nie ma nic, z czym mogłabym się
utożsamić. Romans, opieka nad małym dzieckiem i strata, która
dotknęła Ajaya są mi całkowicie obcymi tematami. Zevin jednak porusza te tematy tak zręcznie, że nie sposób nie wzruszyć się przynajmniej raz - sprawia, że historia Ajaya, Mai i Amy staje się na te kilka chwil, w czasie których czytamy, wyjątkowo bliska i poruszająca.
Między książkami to splecione losy kilku związanych ze sobą w taki czy inny sposób osób: mrukliwego, nieprzystępnego wdowca Ajaya, prowadzącego na wyspie jedyną księgarnię; przedstawicielki handlowej Amy z zamiłowaniem do pewnej powiastki i kolorowych kaloszy; dwuletniej Mai, porzuconej wśród książek; Lambiase'a, w którym powoli rozkwita miłość do literatury; szwagierki Ajaya i żony Wielkiego Amerykańskiego Pisarza, której życie nie jest usłane różami. Zresztą - nikogo w tej powieści nie jest.
Opowiadania
stanowią ważny element Między książkami - początki rozdziałów
okazują się mieć dużo głębsze, smutniejsze znaczenie, niż się
spodziewałam. Sama książka też przypomina opowiadanie, w sam raz
do połknięcia za jednym posiedzeniem. Najbardziej polubiłam
kreację bohaterów, którzy są dużo bardziej skomplikowani niż
niektóre postaci z długich, ciągnących się serii. Na prawie
trzystu stronach Ajay, Amy czy Maja stali się namacalnymi prawie
postaciami. Zachowywali się tak ludzko!
W moją
pamięć wryła się scena, gdy Ajay siedzi z policjantem w swoim
mieszkaniu, załamany pojawieniem się dwulatki w jego księgarni, i
ciągle powtarza, że nie jest w stanie się nią zaopiekować. I w
tym momencie, chociaż bohater zapiera się rękami i nogami, my
wiemy doskonale, co się stanie - dwuletnia Maja zostanie z Ajayem.
Ta scena bardzo mną ruszyła, bo potrzeba sporych umiejętności, by
pisać o czymś tak zmyślnie, by Czytelnik wiedział, że stanie się
coś zupełnie odwrotnego.
Między
książkami to bardzo prosta opowieść: o docieraniu do siebie, o
tym, jak łatwo jeden mały czynnik może zmienić całe życie, o
ważności literatury w życiu, o tym, że warto mieć coś, co się
kocha i czemu można się - czasem na przekór wszystkiemu -
poświęcić. Nie ma w niej wielu zaskakujących elementów. Toczy
się jednostajnym rytmem, ale trudno się oderwać - zwłaszcza z powodu niewielkich gabarytów. Można przeczytać ją za jednym posiedzeniem i po skończonej lekturze tych prawie trzystu stron głowić się, jak Zevin zmieściła tam tyle treści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz