Literacki fenomen! Powieść odrzucona przez wydawców, ukochana przez setki tysięcy czytelników na całym świecie!
Magnetyczne oczy tygrysa. Pradawna klątwa, którą zdjąć może tylko ona. Namiętność silniejsza niż strach. Razem muszą stawić czoła mrocznym siłom. Czy poświęcą wszystko w imię miłości?
„Biały
tygrys”
„Klątwa
tygrysa” autorstwa Colleen Houck zainspirowana została Sagą
„Zmierzch” Stephenie Meyer, a droga do jej wydania przypominała
J.K. Rowling i Harry'ego Pottera. Czasem wydawcy nie chcą wydać
danej książki – szczególnie po wysypie romansów paranormalnych,
łudząco do siebie podobnych. Zazwyczaj autor wtedy rezygnuje,
postanawia „przeczekać” pewien okres i znowu się starać, albo
idzie do innego wydawnictwa. Colleen Houck jednak nie jest takim
autorem – po odmowie wzięła sprawy w swoje ręce i wydała
powieść własnym nakładem. I wtedy stał się cud! „Klątwa
tygrysa” została bestsellerem, który choć nie odniósł sukcesu
na miarę Pottera czy „Zmierzchu”, to cieszy się rzeszami fanów.
Zresztą, nie dziwię się – i temu, że ma fanów, i temu, że
sukces nie był znowu taki wielki.
Kelsey
łapie się drobnych prac, by zarobić – i wtedy trafia do cyrku
jako dwutygodniowa asystentka do wszystkiego; od przygotowywania
sceny przed występami, przez sprzedawanie biletów i dmuchanie
balonów, po karmienie prawdziwej cyrkowej gwiazdy: białego tygrysa
Dhirena. Niedługo później dziewczyna coraz częściej odwiedza
Rena (jak go nazywa) i pragnie dla niego wolności. Czyta mu i rysuje
jego portrety w pamiętniku, do czasu, aż dziwny mężczyzna
przedstawia dyrektorowi cyrku ofertę kupna tygrysa. Potrzebuje
jednak kogoś do opieki nad nim w trakcie transportu do Indii – i
pada na Kelsey. Po rozmowie ze swoimi opiekunami zgadza się i
wkrótce ląduje w Indiach. Choć jest tam dziwnie i inaczej niż w
Ameryce, jeździ się po „złej” stronie jezdni, a kierowcy to
prawdziwi wariaci, podoba jej się... Dopóki jej kierowca nie
zostawia tygrysa samego na poboczu i odjeżdża.
Okazuje
się, że białym tygrysem jest tak naprawdę hinduski książę, nad
którym ciąży klątwa. Kelsey jest ponoć wybranką bogini Durgi i
jest w stanie uwolnić Rena i jego brata Kishana od zmiany w wielkie
koty. Oczywiście dziewczyna chce pomóc braciom i wyrusza na
niebezpieczną misję. Kolce z trucizną i chrząszcze w korytarzu to
dopiero początek walki o człowieczeństwo Rena i Kishana.
Colleen
Houck się postarała, pisząc tę książkę – to muszę przyznać.
Zawarła w treści wiele hinduskich mitów, a nawet fragmenty
hinduskich tekstów, co było naprawdę oryginalnym posunięciem;
mitologia grecka, rzymska i egipska jest doskonale znana, a Indie
przecież też mają swoje własne mity. To zdecydowanie jest pewien
powiew świeżości w gatunku romansów paranormalnych.
Zauważyłam
jednak parę nieścisłości – jedną z nich była sama wyprawa
Kelsey do Indii. Którzy rodzice – czy też opiekunowie –
puściliby córkę na inny kontynent z widzianym raz obcym mężczyzną
i wielkim, groźnym białym tygrysem? Owszem, pan Kadam robi wrażenie
bardzo odpowiedzialnego człowieka, któremu od razu można zaufać,
ale chyba nie na tyle, by puścić córkę (choć osiemnastoletnią)
z nim w podróż. Skoro już poruszyłam temat pana Kadama – jest
on jedną z najlepszych postaci drugoplanowych, jakie poznałam.
Widząc jego nazwisko, mimowolnie się uśmiechałam. Mam nadzieję,
że w kontynuacji go nie zabraknie.
Swoistym
fenomenem są dla mnie bohaterki takie jak Kelsey – nijakie. To ich
wybranek musi być wampirem/wilkołakiem/elfem/jednorożcem, a one
muszą być zwykłe i bardzo, bardzo przeciętne. Z jednej strony to
rozumiem, bo wykorzystuje się słabość czytelniczek, które
utożsamiają się z główną bohaterką, a tym samym wzrasta
sprzedaż, ale... Właśnie, zawsze jest ale. Chciałabym poczytać o
dziewczynie, która będzie ratowała z opresji ukochanego (tylko
błagam, nie tak jak w sadze „Zmierzch”), która będzie miała
super-hiper moce i będzie po prostu „twardą babką”, która nie
bawi się w ceregiele. Kelsey taka nie jest (mimo że to ona w pewnym
sensie ratuje Rena spod działania klątwy), i powoli zaczynam się
denerwować takimi bohaterkami, które ciągle ratować musi
ukochany. Oczywiście, są wyjątki!
Uwielbiam
tą okładkę, przyciąga ona wzrok, a tygrys ma naprawdę
magnetyczne oczy. Wręcz kusi czytelniczki (czytelników? :3), by
kupić tę pozycję. Jednak uprzedzam, by nie oceniać książki po
okładce, bowiem treść nie jest wysokich lotów. Lecz jeśli ktoś
chce nabyć jakiś miły romansowy odmóżdżacz, zachęcam.
„Klątwa
tygrysa” Colleen Houck to lekka książka, w której romans i
przygoda się równoważą, choć to pierwsze jest oczywiście
bardziej rozbudowane. Autorka wzorowała się na sadze „Zmierzch”
i wyraźnie to widać. Pozycja ta wykorzystuje znany już z
dziesiątek innych podobnych pozycji schemat, ale tło w postaci
Indii i tygrysów sprawia, że książkę da się czytać. Ba!, nawet
można wciągnąć się w treść, głównie przez wspaniałe opisy
kraju, w którym znalazła się Kelsey, i hinduskich mitów. Mnie się
podobała ta podróż do złamania klątwy tygrysa. I niczym tygrys,
zaczynam polowanie na drugą część. :)
Słyszałam już trochę o tej książce, ale ciągle się zastanawiam. Może kiedyś przeczytam (:
OdpowiedzUsuńNiestety, ale ta książka to nie moje klimaty:/
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam dwie raczej niepochlebne recenzje i już zniechęciłam się do tej serii. Ale kto wie, może w przyszłości skuszę się i sama ją ocenię? Jak na tę chwilę odpuszczam sobie książki Houck.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sama historia piękna, wykonanie trochę gorsze, a główna bohaterka niesamowicie mnie irytowała.
OdpowiedzUsuńhttp://www.tigerscurse.pun.pl/forums.php dla fanów link do polskiej str. ;)
OdpowiedzUsuńA ty chyba na książkach się nie znasz -.- Skoro to takie kiepskie, to czemu jest nazwane "literackim fenomenem"? Czytałaś II część? Bo sądzę, że nie. Jak dla mnie, to książka jest fantastyczna i godna uwagi -.-"
OdpowiedzUsuńEkhem, po co zdradzasz największą tajemnicę książki (to, że tygrys jest księciem)? ._.
OdpowiedzUsuńDrogi Anonimowy,
OdpowiedzUsuńkażdy ma własne zdanie i gust :) Mnie się podobało, ale „literackim fenomenem” bym tego nie nazwała. („Zmierzch” swego czasu też tak nazywano, a teraz niewiele osób przyznałoby się, że to lubi :] ). I owszem, drugiej części nie czytałam, ale mam zamiar przeczytać. Możliwe, że zmieni ona moją opinię :)
Drogi Anonimowy nr 2,
w książce fakt, iż tygrys to książę wyjawiony został prawie na początku (można nawet wywnioskować to tytule i prologu), a głównym wątkiem nie jest ten fakt, tylko droga do złamania klątwy :) Zresztą, trudno napisać sensowne streszczenie nie zdradzając tego faktu.
Pozdrawiam :3
będzie 5 część ???
OdpowiedzUsuń