wtorek, 6 marca 2012

Bakuman, Ohba&Obata

Obiecywałam kącik recenzji anime? Hai. Na rozpoczęcie marca – a tym samym niedługo i wiosny – dzięki niech będą słoneczku, które co dzień coraz bardziej grzeje – pierwsza recenzja. Pod lupę wzięłam anime o mandze (dziwnie to brzmi) o nazwie „Bakuman”, której znaczenia nadal nie znam, choć próbowałam znaleźć.

Ciężka praca mangaki”

Z początku do tego anime w ogóle mnie nie ciągnęło.
Ale to dzieło twórców Death Note.
Kreska była dość dziwna i początkowo, na kadrach, nie podobała mi się.
Ale to dzieło twórców Death Note.
Fabuła zapowiadała się nudno, wiadomo: robimy mangę, jesteśmy sławni, koniec.
Ale to dzieło twórców Death Note.
Właściwie to ma za dużo odcinków i nie chciało mi się tyle oglądać...
Ale to dzieło twórców Death Note.
Bakuman bardzo mnie odpychał.
Ale to dzieło twórców Death Note.
Takim właśnie sposobem zasiadłam przy pierwszym odcinku Bakumana i przepadłam na całe trzy dni, czyli dokładnie tyle, ile potrzebne mi było na obejrzenie dwudziestu pięciu epizodów.


Moritaka Mashiro kiedyś chciał być sławnym mangaką, jak jego wujek, który zmarł z przepracowania i tym samym sprawił, że chłopak porzucił swoje marzenia. Choć nadal rysował w zeszycie na nudnych lekcjach, nie myślał o mandze i nie poruszał tego tematu w rodzinie – wszyscy po śmierci Kawaguchiego Taro źle reagowali na samo wspomnienie tego zawodu. Jednak najlepszy uczeń w szkole, Akito Takagi, znajduje jego przypadkiem pozostawiony zeszyt z rysunkami i szkicami, w tym z mnóstwem podobizn Miho Azuki, w której Mashiro jest zakochany. Traf sprawia, że chce on tworzyć mangę. Z Mashiro. Cóż, odpowiedź chłopaka była prosta: nie.
Jednak Takagi nie poddaje się i knując podstępny plan, zmusza Moritakę do wyznania, że zilustruje jego pomysł. Świadkiem tych słów jest Miho – której marzeniem jest zostać seyiuu – więc nie ma możliwości odwołania swojej obietnicy. Tym bardziej, że stres (i bycie częściowo debilem też się do tego przyczyniło) sprawia, że pyta się, czy Azuki wyjdzie za niego. Cóż, odpowiedź dziewczyny była prosta: tak.
Ale! Zawsze musi być jakieś ale. Bez niego nie byłoby wciągającej fabuły, jakiej oczekiwałam od twórców mojego pierwszego i jednego z ulubionych anime. Jeśli Mashiro (nazywany też Saiko) chce wziąć ślub z Miho, wpierw musi stać się sławnym mangaką, a Azuki wystąpić jako seyiuu w anime na podstawie ich – Saiko i Shujina (czyli Takagiego) – mangi. Tak właśnie zaczyna się droga do wydania własnego dzieła i do spełnienia marzeń. Droga ta nie będzie usłana różami, bowiem praca mangaki, nawet jeśli pracuje się w duecie, jest trudna i wyczerpująca. Jednak chłopcy mają upór i talent. Czy ich manga stanie się sławna? Czy zyskają jej serializację w sławnym magazynie Shounen Jump?

Od lewej: Fukuda Shinta, Niizuma Eiji
Dość o fabule, czas na naszych protagonistów. Mashiro Moritakę poznajemy, kiedy ma czternaście lat. Jest znudzonym uczniem i dąży do tego, żeby znaleźć jakąś ciepłą posadę w biurze i do końca życia topić się w papierach. Nie jest specjalnie mądry, nie ma jakiś niecodziennych mocy, ma za to talent do rysowania i właściwie nic więcej. Saiko bez problemu dogaduje się z rówieśnikami; tak, z dziewczynami również, o ile nie jest to Miho Azuki, przy której chłopak traci rezon. Kiedy Shujin namawia go zilustrowania swojej historii, Mashiro uczy się wytrwale pracować i staje się jeszcze bardziej zawzięty. Akito Takagi to ciekawa postać. Choć jest prymusem w szkole i zajmuje same pierwsze miejsca podczas egzaminów, chce tworzyć mangę i, co tu kryć, ma smykałkę do pisania historii. Mógłby naprawdę wiele zarabiać, z takimi ocenami mógłby pracować wszędzie... a wybrał bycie mangaką. Cóż, bywa.

Fukuda, mistrzu! <3
W tle pojawia się jeszcze kilka ciekawych postaci: dziewczyna Akito, marzycielka i optymistka, która całym sercem pragnie spełnienia marzeń Saiko i Shujina; Niizuma-sensei, szesnastoletni geniusz w tworzeniu mangi, która jest dla niego niczym tlen, jest on również jedną z najbardziej pozytywnych postaci, w końcu nie każdy rysuje dwadzieścia cztery godziny, siedem dni w tygodniu i wydaje przy tym dziwne, bardzo, bardzo dziwne odgłosy; Nakai, asystent Niizumy, który mnie irytował (aż w końcu się doigrał, haha), mistrz, jeśli chodzi o rysowanie teł; Aoki Ko, mangaka, która z początku zadufana w sobie i niedostępna, stała się jedną z ciekawszych i milszych postaci. Nie mogę nie wspomnieć też o Fukudzie, którego wielbię. Świetna postać, panowie Ohba i Obata się naprawdę postarali. Mangaka ten jest wybuchowy, impulsywny, skory do bójek... I za to go kocham – ponieważ nie robi tego, żeby zaszpanować, ale żeby kogoś bronić albo żeby nie było niesprawiedliwości, jak oszustwo w Shounen Jumpie. Chce również zmienić ten magazyn. Przez to stworzył, choć zupełnie przypadkiem, Drużynę Fukudy. Może i wszyscy są w niej rywalami i ciągle walczą między sobą, są też przyjaciółmi. Takich rywali nawet ja chciałabym mieć. Autorzy to mistrzowie w tworzeniu charakterystycznych postaci. W tym anime ich nie brakuje.

Drużyna Fukudy
Przez dwadzieścia pięć odcinków z ciekawością śledziłam drogę do spełnienia marzeń i kibicowałam chłopakom. Mimo to, miłość Saiko i Azuki wydała mi się już na samym początku przesadzona i irytująca. Który czternastolatek pyta swoją miłość o to, czy się z nim ożeni? Która czternastolatka odpowiada, że tak!? Ale dopiero, kiedy marzenia się spełnią. A w międzyczasie są przecież e-maile, nieprawdaż? Choć przyznaję, że właśnie ten związek z Miho był motorem napędowym Saiko. Dzięki niemu, chłopak stał się jeszcze bardziej zawzięty i z niezwykłym jak na jego wiek uporem dążył do spełnienia swojego marzenia.

Miho i Mashiro
Animacja w Bakumanie jest bardzo płynna, a postaci zaprojektowane starannie i z dbałością o szczegóły. Przy czym nie noszą – jak większość bohaterów anime – tych samych ciuchów dzień w dzień, choć biało-niebieska bluzka Mashiro czy czerwona bluza Shujina pojawiają się dość często. Plusem są też tła: staranne, nie wyglądają, jakby ktoś wylał kilka kubełków różnych farb i pozwolił dzieciom się nimi pobawić :). Opening Bird Kobukuro łatwo wpada w ucho. Ja osobiście przyłapałam się parę razy na nuceniu: „Your love... Aozora tobikau blue bird”. Endingu za to za bardzo nie pamiętam, skupiona byłam na włączaniu kolejnego odcinka, by czym prędzej przekonać się, czy w końcu spełni się to ich marzenie! Po sprawdzeniu, jak ending brzmiał, stwierdziłam, że jest średni. Szybszy niż Bird, o tytule Bakurock, śpiewany kobiecym, miłym dla ucha głosem... Nie zachwycił mnie i nie dziwię się, że szybko o nim zapomniałam.
Uwielbiam Bakumana, jest to świetna obyczajówka, która pokazuje prawdziwą pracę mangaki i drogę do wydania mangi, która nie jest usłana różami, prędzej cierniami. Polubiłam wszystkich bohaterów: Saiko, Shujina, Fukudę, Niizumę czy Aoki, z ciekawością i przyjemnością obserwowałam wspinanie się do celu. Choć jest to shounen, nie ma tu bohaterów z nadprzyrodzonymi mocami czy ciągłych walk ze złem. Jest za to dwóch chłopaków z marzeniami i talentem i niekończąca się walka z edytorami, innymi mangakami, walka o serca czytelników i możliwość publikowania w magazynie takim jak Shounen Jump.  To oryginalny pomysł na pokazanie tworzenia mangi od samego początku, i choć czasem czuć schematyczność, a wątek miłosny jest irytujący... Bakuman wciąż pozostaje wciągającym anime.
Mimo to chciałabym, by panowie Ohba i Obata skończyli ten projekt i stworzyli coś niesamowitego w klimacie Death Note.


Seyiuu – aktor głosowy, podkładający głos m.in.: w anime.
Shounen  – rodzaj mangi przeznaczonych głównie dla chłopców (co nie znaczy, że tylko dla nich).

4 komentarze:

  1. Tak naprawdę jeszcze nigdy nie oglądałam żadnego anime, ale po Twojej recenzji stwierdzam, że to był błąd i już zabieram się za oglądanie Bakuman.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohayo, Nad-chaan~!
    W końcu recka anime, cio? Też się muszę w końcu za jakąś zabrać, pajęczyny mi się na blogu porobiły. ._.

    OdpowiedzUsuń
  3. Taak! Yay! Suzan ruszy cztery litery i coś napisze! W końcu! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w planach... Jak większość,rzeczy. Ale niestety nie mam na nic czasu i te plany jak zwykle są odkładane w czasie.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...