czwartek, 19 października 2017

„Żniwiarz 2. Czerwone słońce” Paulina Hendel


Emocje po zakończeniu Pustej nocy nie opadły do końca, a ja ponownie mogłam zawitać w Wiatrołomie dzięki kontynuacji historii Magdy, Feliksa, Mateusza, którzy na co dzień obcują z nawimi, czyli słowiańskimi stworami pochodzącymi z mitologii i dawnych wierzeń. Epilog Pustej nocy rozgrywa się w rok po tragicznych wydarzeniach z kulminacyjnego momentu powieści, a Czerwone słońce rozpoczyna się mniej więcej od tego momentu, rozbudowując historię i wyjaśniając, w jaki sposób stało się to, co się stało. Dalej jednak akcja nie zwalnia, a my poznajemy kolejne tajemnice, które komplikują sytuację, w jakiej znalazła się Magda.

Magda jest żniwiarzem. Jej dusza uleciała i przejęła ciało niedawno zmarłej dziewczyny, więc teraz Magda musi sobie radzić nie tylko z powrotem do świata żywych, dramatyczną sytuacją z Pierwszym, strachem przed tym, czy on wróci i czy będzie kontynuował swój plan, ale i z nękającymi ją wspomnieniami dziewczyny zmarłej w tragicznych okolicznościach. W dodatku dzieje się coś niepokojącego: Wiatrołom i okoliczne miasta i wsie przeżywają prawdziwe oblężenie nawich. Z czym jest to związane? Czy Magda i Feliks dadzą sobie radę? Jak radzi sobie Mateusz po wydarzeniach sprzed roku?

Czerwone słońce to udana kontynuacja — nowy problem, który muszą rozwiązać bohaterowie, więcej akcji i więcej słowiańskich bestii (jak zawsze opisanych z polotem i dawką wiedzy dla czytelnika), a poza tym: nowi bohaterowie, którzy wprowadzają nie tylko powiew świeżości do małej mieściny, jaką jest Wiatrołom, ale i sporą dawkę humoru. Pewne trzy osoby, które zawitały do rodzinnego miasta Magdy, są absolutnie cudowni w swojej kreacji; wywołują taki komizm sytuacji, jaki uwielbiam w lekkich powieściach: trochę zamieszania, trochę chaosu, trochę też pchają znanych nam bohaterów w tarapaty, jednocześnie sami w nie wpadając.

Progres widać również w warsztacie Pauliny Hendel. W historii jest więcej dynamiki, lekkości. To ważne zwłaszcza ze względu na sceny walk z nawimi, których mamy oczywiście więcej w całej fabule ze względu na problem, przed jakim stają Magda i Feliks: co sprawiło, że aktywność nawich wzrosła? W Czerwonym słońcu nie mamy już jednego wątku, jak było w Pustej nocy. Pierwszy tom opowiadał o intrydze tworzonej przez Pierwszego, drugi zaś nie bazuje już tylko na tym jednym wątku, nie tylko z powodu nowych postaci, ale, powiedzmy, nowego gracza, który wkracza na scenę. O co chodzi i komu tak naprawdę można ufać? Tego musi dowiedzieć się Magda.

Czerwone słońce to godna kontynuacja Pustej nocy, która sprawia, że teraz nic, tylko czekać na Trzynasty księżyc. To świetna historia łącząca znane nam realia (zwłaszcza dla kogoś takiego, jak ja, osoby z miasteczka równie małego jak Wiatrołom) z demonologią słowiańską i przedstawiająca to w niesamowicie atrakcyjny sposób. To jak polskie Supernatural, pokazujące, że nasze słowiańskie wierzenia też są świetną podstawą na fabułę wciągającej powieści, która nie dość, że daje olbrzymią przyjemność z lektury i rozrywkę na cały wieczór, to jeszcze edukuje w zakresie dawnych wierzeń i słowiańskiego folkloru. Jestem absolutnie zachwycona tym, że wreszcie mamy powieści fantastyczne dla młodzieży na miarę tych amerykańskich. Jeśli Żniwiarz byłby wydany w Stanach Zjednoczonych, na pewno widniałby na liście bestsellerów New York Timesa.


Recenzja we współpracy z wydawnictwem Czwarta Strona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...