Emocje po zakończeniu Pustej nocy nie opadły do końca, a ja ponownie mogłam zawitać w Wiatrołomie dzięki kontynuacji historii Magdy, Feliksa, Mateusza, którzy na co dzień obcują z nawimi, czyli słowiańskimi stworami pochodzącymi z mitologii i dawnych wierzeń. Epilog Pustej nocy rozgrywa się w rok po tragicznych wydarzeniach z kulminacyjnego momentu powieści, a Czerwone słońce rozpoczyna się mniej więcej od tego momentu, rozbudowując historię i wyjaśniając, w jaki sposób stało się to, co się stało. Dalej jednak akcja nie zwalnia, a my poznajemy kolejne tajemnice, które komplikują sytuację, w jakiej znalazła się Magda.
Magda
jest żniwiarzem. Jej dusza uleciała i przejęła ciało niedawno
zmarłej dziewczyny, więc teraz Magda musi sobie radzić nie tylko z
powrotem do świata żywych, dramatyczną sytuacją z Pierwszym,
strachem przed tym, czy on wróci i czy będzie kontynuował swój
plan, ale i z nękającymi ją wspomnieniami dziewczyny zmarłej w
tragicznych okolicznościach. W dodatku dzieje się coś
niepokojącego: Wiatrołom i okoliczne miasta i wsie przeżywają
prawdziwe oblężenie nawich. Z czym jest to związane? Czy Magda i
Feliks dadzą sobie radę? Jak radzi sobie Mateusz po wydarzeniach
sprzed roku?
Czerwone
słońce to udana kontynuacja — nowy problem, który muszą
rozwiązać bohaterowie, więcej akcji i więcej słowiańskich
bestii (jak zawsze opisanych z polotem i dawką wiedzy dla
czytelnika), a poza tym: nowi bohaterowie, którzy wprowadzają nie
tylko powiew świeżości do małej mieściny, jaką jest Wiatrołom,
ale i sporą dawkę humoru. Pewne trzy osoby, które zawitały do
rodzinnego miasta Magdy, są absolutnie cudowni w swojej kreacji;
wywołują taki komizm sytuacji, jaki uwielbiam w lekkich
powieściach: trochę zamieszania, trochę chaosu, trochę też
pchają znanych nam bohaterów w tarapaty, jednocześnie sami w nie
wpadając.
Progres
widać również w warsztacie Pauliny Hendel. W historii jest więcej
dynamiki, lekkości. To ważne zwłaszcza ze względu na sceny walk z
nawimi, których mamy oczywiście więcej w całej fabule ze względu
na problem, przed jakim stają Magda i Feliks: co sprawiło, że
aktywność nawich wzrosła? W Czerwonym słońcu nie mamy już
jednego wątku, jak było w Pustej nocy. Pierwszy tom opowiadał o
intrydze tworzonej przez Pierwszego, drugi zaś nie bazuje już tylko
na tym jednym wątku, nie tylko z powodu nowych postaci, ale,
powiedzmy, nowego gracza, który wkracza na scenę. O co chodzi i
komu tak naprawdę można ufać? Tego musi dowiedzieć się Magda.
Czerwone
słońce to godna kontynuacja Pustej nocy, która sprawia, że teraz
nic, tylko czekać na Trzynasty księżyc. To świetna historia
łącząca znane nam realia (zwłaszcza dla kogoś takiego, jak ja,
osoby z miasteczka równie małego jak Wiatrołom) z demonologią
słowiańską i przedstawiająca to w niesamowicie atrakcyjny sposób.
To jak polskie Supernatural, pokazujące, że nasze słowiańskie
wierzenia też są świetną podstawą na fabułę wciągającej
powieści, która nie dość, że daje olbrzymią przyjemność z
lektury i rozrywkę na cały wieczór, to jeszcze edukuje w zakresie
dawnych wierzeń i słowiańskiego folkloru. Jestem absolutnie
zachwycona tym, że wreszcie mamy powieści fantastyczne dla
młodzieży na miarę tych amerykańskich. Jeśli Żniwiarz byłby
wydany w Stanach Zjednoczonych, na pewno widniałby na liście
bestsellerów New York Timesa.
Recenzja we współpracy z wydawnictwem Czwarta Strona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz