Dziwna
— tyle zapamiętałam ze wszystkich opinii o powieści Peadara
O'Guilina. I rzeczywiście The Call. Wezwanie wyróżnia się
nietypowym pomysłem na fabułę, ale to przedstawienie świata wroga
Irlandczyków sprawia, że nie można odmówić powieści
oryginalności. Bowiem Irlandia jest odcięta od świata, a ludzie
czują się niczym zamknięci w klatce. To zemsta. Zemsta istot
zwanych Sidhe, niemających w sobie nic ze znanych nam dumnych i
powabnych elfów ani wróżek mieszkających pod pagórkami.
Nessa
trenuje pomimo niepełnosprawności. Trenuje dniami i nocami, w
specjalnej szkole przetrwania, tak samo jak cała reszta irlandzkiej
młodzieży. Okrutni Sidhe wściekli za wygnanie ich z terenu kraju
nie tylko odcięli wyspę od reszty świata, ale i zgotowali coś o
wiele brutalniejszego... Każdy nastolatek prędzej czy później
zostanie wezwany — czyli pojawi się w świecie Sidhe, gdzie
godzinami będzie musiał walczyć o przetrwanie. Ale ze świata
ludzi zniknie tylko na trzy minuty i cztery sekundy — w tym czasie
może stać się wszystko. Przeżycie wezwania to mimo szkół
przetrwania i lat treningów nadal coś rzadkiego. Przeżycie
wezwania bez uszczerbku na zdrowiu i psychice prawie się nie zdarza.
Nessa,
jak wspomniałam, jest niepełnosprawna. Wszyscy myślą, że nie
przetrwa wezwania, bo Sidhe są szybcy, zwinni i żądni krwi. Ale
Nessa nie poddaje się i trenuje ciężej i więcej, chociaż wie, że
jej stan od razu stawia ją na przegranej pozycji. W szkole, do
której uczęszcza, są też inni; wszyscy młodzi, ale już nie
niewinni. Wszyscy żyją dla jednego celu: przetrwać wezwanie.
Dla
mnie powodem, dla którego warto zapoznać się z The Call.
Wezwaniem są nieliczne wydarzenia rozgrywające się nie w
Irlandii, tylko w groteskowym, karykaturalnym wręcz świecie
nieludzkich Sidhe. O'Guilin buduje napięcie w taki sposób, że
wyczekuje się poznania tego świata; od samego początku wspominane
są osoby, które przeżyły wezwanie, ale nie mówią o tym
otwarcie, a wokół samych Sidhe — pomimo wieloletniej nauki o nich
— jest aura tajemniczości. To coś, co młodzież dopiero pozna,
bo nie da się Sidhe poznać poprzez same świadectwa, czyli spisane
wspomnienia tych, którzy przetrwali. Ten świat jest tuż obok,
blisko, i każdy z nastolatków tam zawita; uczą się o nim, a
jednocześnie kompletnie nie mają o nim pojęcia dopóki nie ujrzą
go na własne oczy. Wyczekiwałam akcji w świecie Sidhe i doczekałam
się — wśród atmosfery strachu i osaczenia.
I
właśnie najlepszą częścią powieści są wydarzenia związane z
Sidhe, nie zaś z samą szkołą przetrwania, do której uczęszcza
Nessa. Ta część fabuły skupiona jest wokół (brutalniejszych niż
stereotypowo) nieporozumień między rówieśnikami; to taka usilna
próba udawania codziennego, bezpiecznego życia przez dzieciaki,
którzy karani są za swoich przodków i ich decyzje. I przyznam się,
że nie zawsze absorbująca — bo jednak udramatyzowane problemy
młodzieży szkolnej to jednak dalej te same problemy: pierwsze
miłości, zazdrość, zawiść. Z pewnością ta część może
nużyć tych, którzy mają już tego dosyć, a nawet z powodu
ciężkiego klimatu i oczekiwania na nieuniknione rozterki młodzieży
wydają się trywialne.
The
Call. Wezwanie to mroczna, ponura opowieść o krwawej wendecie
istot zwanych Sidhe. Klimat jest gęsty i ciężki, a całość
bardzo brutalna i obrazowo tę brutalność przedstawiająca.
Jednocześnie jest w niej coś groteskowego, kiedy nadchodzą momenty
opisu świata Sidhe. Dla samego pomysłu autora, tak dziwacznego i
karykaturalnego, jakiego jeszcze nigdy nie poznałam, warto poznać.
Jeśli macie dużą wyobraźnię, to będziecie się bać, kiedy
tylko zobaczycie świat po tamtej stronie.
Recenzja
we współpracy z wydawnictwem Czwarta Strona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz