Niedawno zachwycałam się
pięknymi okładkami z pierwszej połowy 2016 roku. Muszę przyznać,
że ten okres obfitował w okładkowe cuda, cuda, dla których
chętnie miałabym daną książkę na półce — nie zwracając
uwagi na fabułę. Ale dzisiaj będzie odwrotna sytuacja, bo
przedstawię moje subiektywne koszmarki graficzne: wklejanie postaci
w Paincie, pistolety wynurzające się z chmur, fatalną typografię
i nagromadzenie elementów, które prosi się o śmierć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz