„Tego
samego marcowego popołudnia...”
Kilkanaście
tysięcy wielbicielek na Facebooku! Jedna z najpopularniejszych
powieści obyczajowych w Hiszpanii. Fenomen! Bestseller! Tego jeszcze
nie było! – mniej więcej tak pisano o Piosenkach dla Pauli
autorstwa pisarza kryjącego się pod pseudonimem Blue Jeans. Mimo to
jednak mnie nie ciągnęło do tej książki, bo romansy tego typu
raczej nie należą do moich ulubionych gatunków. Tego jeszcze
nie było!? Nie wydaje mi się, bowiem po przeczytaniu książki
miałam dziwne uczucie, że akcja kto? z kim? kiedy? i dlaczego?
coś mi przypomina... A, tak. Modę na sukces, tylko że dla
młodzieży...
W
ciągu jednej godziny spotkać dwóch niezwykłych facetów?
Zaprzyjaźnić się z muzyczną gwiazdą po jednym wywiadzie? Mieć
siostrę z obsesyjną zazdrością? Być Paulą, czyli spotykać się
z dziennikarzem muzycznym – który coraz bardziej zbliża się do
piosenkarki Katii – jednocześnie kochając innego chłopaka z
obsesyjnie zazdrosną siostrą i będąc obiektem wzdychań klasowego
kujona, brata przyjaciółki, w którym zadurzona jest inna
przyjaciółka...? Takie rzeczy tylko w Piosenkach dla Pauli!
(I w tasiemcach typu Moda na sukces, ale cii). I jak tu teraz
powiedzieć, że Paula jest zwyczajną nastolatką?
Największym
zdziwieniem był fakt, że – jak wywnioskowałam – autorem jest
facet. Bałam się co do treści, zwłaszcza po takich rewelacjach,
ale Piosenki... napisane są przyzwoicie i całkiem
realistycznie. Jednak akcja rozwija się niezwykle wolno i po prostu
czasem przynudza. Nie spodziewałam się fajerwerków, ale było dużo
gorzej niż sądziłam. Chociaż dzięki Piosenkom dla Pauli można
dowiedzieć się trochę o Hiszpanii. Mam nadzieję, że ten pokój
krzyku naprawdę istnieje :)
Książka
jest naprawdę szczegółowo opisana – akcja obejmuje tydzień, co
zajęło około sześćset stron, czyli około sto stron to jeden
dzień z życia Pauli. Autor opisywał wszystko bardzo szczegółowo
i każdy dzień z perspektywy wszystkich ważniejszych bohaterów.
Mnie to po prostu nudziło, bo fabuła rozwijała się wolno, a
jedynie pytanie, jakie sobie zadawałam, to kiedy ta Paula w końcu
wybierze swoją miłość? Ale pojawiły się też pozytywne
momenty – dla mnie było to te z rodzicami głównej bohaterki.
Paco i Mercedes często mnie rozbawiali swoim zamartwianiem się o
córkę. Zdecydowany plus dla książki za tak wesołych bohaterów.
Ogromną
zaletą są często pojawiające się piosenki – nie zawsze dla
Pauli; są utwory zespołów Coldplay czy One Republic, są piosenki
Christiny Aguilery czy Jasona Mraza, a Ilusionas mi
corazón Katii nucę nawet w tym momencie. :)
Nie
byłam optymistycznie nastawiona do lektury i Piosenki dla Pauli,
jak przypuszczałam, nie wywołały na mnie dobrego wrażenia.
Chociaż muszę przyznać, że pod koniec nawet zainteresowało mnie,
z kim w końcu będzie Paula. Piosenki dla Pauli to nie
książka dla mnie. Niestety nie przypadła mi do gustu, a sporo
czasu zajmowało układanie w głowie, kto, z kim, kiedy i dlaczego.
Jednakże sięgnę po drugi tom – tylko po to, żeby dowiedzieć
się, czy moje przeczucia co do ukochanego Pauli były dobre, czy też
pomyliłam się :). I wiadomość dla osób, które zapoznały się
już z rozterkami Pauli: kibicuję Myszce Miki! I Alexowi,
oczywiście.
Być
może spodoba się miłośnikom odmóżdżających młodzieżówek.
Osobiście nie polecam, bo po prostu się nudziłam podczas lektury.
Moje odczucia co do tej pozycji nie są dość pozytywne, bym mogła
komukolwiek to polecić.
Drogi
Jaguarze – po wydaniu całej trylogii o Pauli wróć do fantastyki,
bo ona jest na wysokim poziomie u Ciebie. Z pewnością wiele osób
mnie poprze, że od Piosenek... stokrotnie woli Zwiadowców
czy Strażników Veridianu.
Za książkę dziękuję niezastąpionemu wydawnictwu Jaguar!