sobota, 12 maja 2012

Nowa Ziemia. Świat po wybuchu, Julianna Baggott


NOWA ZIEMIA. Świat po wybuchu, Julianna Baggott

Świat po wielkich eksplozjach. Szesnastoletnia Pressia mieszka w gruzach z innymi zmutowanymi, którzy ocaleli po Wybuchu. Partridge wychował się w sterylnej Kopule pośród nielicznych Czystych. Oboje uciekają. Pressia – przed poborem do militarnej organizacji, Partridge – przed ojcem tyranem. Ich spotkanie zmieni bieg historii Nowej Ziemi...


私のフェニックス”*
O „Nowej Ziemi” w Polsce nie było głośno, choć powinno, a przynajmniej ja słyszałam tylko niewiele. Te naprawdę dobre książki często nie rzucają się w oczy, a opowiadają piękne, wciągające historie, które właściwie trzeba poznać. Jednak co ważniejsze – dzieło Julianny Baggott nie tylko zalicza się do tej grupy, ale też do pozycji przerażających. Przerażających swoim realizmem.
Post-apokaliptyczna wizja świata, niedaleka Przyszłość. W ostatnim czasie wiele książek zaczyna się właśnie tak, aczkolwiek widać pewne zmiany w tej pozycji – po serii wielkich, wyniszczających eksplozji ludzie, którym nie udało się dostać do Nowego Edenu, wielkiej Kopuły, stopili się z przedmiotami, zwierzętami, a nawet osobami, towarzyszącymi im w dniu Wybuchu. Ci nieszczęśnicy wydają się pogodzeni ze swoim losem, lecz i tak reagują różnie na nowe fakty dotyczące końca świata.
Tacy jak Bradwell doszukują się winnych po drugiej stronie barykady. Dla niego jesteśmy „my”, nieszczęśnicy, i „oni”, Czyści z Kopuły. Chłopak snuje teorie spiskowe, jakoby planowano od dawna ten scenariusz końca świata i że do Nowego Edenu dostali się tylko Najwspanialsi i Najbystrzejsi, a także – nie ukrywajmy – ci najbogatsi. Ludzie pokroju Pressi Belze żyją, nie wadząc nikomu, nie obnoszą się ze swoimi bliznami i zdeformowaniami, po ukończeniu szesnastego roku ukrywają się przed OPR-em, jednostką tyranizującą świat poza Kopułą. Przykładem jest organizowany przez nich Szał Śmierci, który przeżyć mogą jedynie najsilniejsi. Pressia żyje z dziadkiem i jej życie jest monotonne do czasu pojawienia się Czystego...
Partridge uciekł z Kopuły, chcąc uciec przed ojcem tyranem i odnaleźć matkę, która według jego ojca zmarła – chłopak wierzy, że żyje i że zostawiła mu wskazówki, jak się do niej dostać. Spotkanie z Pressią i Bradwellem pomaga mu dowiedzieć się więcej o sytuacji poza jego dotychczasowym małym światem. Niedługo potem cała trójka wyrusza na poszukiwania matki Partridge'a, mając za wskazówki wisiorek z łabędziem, życzenia urodzinowe i bajkę o łabędzicy i złym królu. To właśnie oni zmienią bieg historii Nowej Ziemi...
Książka ta niewątpliwie posiada wiele zalet. Przede wszystkim, jest gruba i obfita w zwroty akcji, chociaż bardziej domyślni czytelnicy mogą, podobnie jak ja, rozgryźć parę zagadek wcześniej od bohaterów. Ponadto nie można się nudzić, czytając ją. Coraz to nowsze wskazówki, ciekawe, wciągające przygody bohaterów... Jedna z lepszych książek, jakie czytałam. Dodatkowo plusem dla mnie – miłośniczki Japonii :) - były wszelkie nawiązania do Kraju Kwitnącej Wiśni, często pojawiające się w książce. Taki smaczek, który tylko umilił czytanie.
Jednak żadna książka nie jest idealna. Główną wadą była trochę niedopracowana fabuła pod koniec książki. W przełomowym momencie dla mnie zaczęło się trochę psuć, a akcja straciła prędkość, choć to wydaje się mieć uzasadnienie – wytłumaczenie całej sytuacji może trochę zwolnić tempo. To mój główny zarzut wobec „Nowej Ziemi”. No i jeszcze nie mogłam sobie wyobrazić głowy lalki zamiast dłoni, lecz to pewnie dlatego, że cała reszta wydawała się taka realna, a hybrydy ludzi z przedmiotami, zwierzętami czy innymi ludźmi... niekoniecznie.
Najwspanialsi byli jednak bohaterowie. Nietuzinkowi, z wadami i zaletami, niekoniecznie idealni; w żadnym wypadku nie płascy. Pressia, Partridge i Bradwell to największy atut całej serii „Świat po Wybuchu”. Jeśli pojawią się w drugiej części – a zgaduję, że tak będzie – z niecierpliwością będę śledziła ich losy do samego końca.
Nowej Ziemi” nie mogłam przestać czytać. W równym stopniu mnie wciągnęła, co przeraziła taką wizją końca świata. Zdecydowanie nie jest to książka dla bardzo wrażliwych osób – opisy ucinania palców, stopionych ciał czy wycinania różnych rzeczy z szyi mogą nie spodobać się każdemu. Czuję, że jeszcze wrócę do tej pozycji nie raz, chociaż po przeczytaniu byłam wstrząśnięta wizją końca świata. Od przeczytania „Igrzysk śmierci” tak się nie czułam.
Zdecydowanie jest to pozycja godna polecenia. Taki scenariusz świata spokojnie mógłby się ziścić. Osoby lubujące się w dystopiach i końcach świata nie powinny być obojętne. Miłośnicy twórczości Suzanne Collins w „Nowej Ziemi” mogą znaleźć te same emocje, co w „Igrzyskach śmierci”. A cała reszta powinna przeczytać tę książkę, żeby wiedzieć, by nie trzymać w dłoni lalki, kiedy ma nadejść koniec świata :). Ja tymczasem z niecierpliwością czekam na dalsze losy Pressi Belze!

* Watashi no Fenikkusu (jap.), Mój Feniks; cytat str. 212

Świetny trailer do "Nowej Ziemi" :)




Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Egmont! :)

5 komentarzy:

  1. Ta książka mnie do siebie przyciąga, więc pewnie w najbliższym czasie ją przeczytam.:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę miałam dzisiaj w łapkach, niestety brak kasy zmusił mnie do wyjścia z Empiku bez niej. :(
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam tę książkę - jest niesamowita!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnimi czasy powstaje naprawdę mnóstwo książek, których fabuła opiera się na post-apokaliptycnej wiji świata. Autorom takich pozycji coraz trudniej jest zachować oryginalność, co zniechęca mnie do sięgania po ich książki. Najlepszą pozycją tego typu, jaką przeczytałam, jest "Intruz" Stephanie Meyer, który jak na razie wydaje mi się bezkonkurencyjny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka wydaje się być ciekawa, ale nie przepadam za książkami, które opowiadają o świecie po apokalipsie, więc raczej spasuję ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...