wtorek, 6 września 2011

„Oddech nocy”; Lesley Livingston

PREMIERA JUŻ 21 WRZEŚNIA!

Elfie tajemnice”

A gdyby Oberon i Tytania ze „Snu nocy letniej” Szekspira istnieli? Gdyby istniały cztery elfie królestwa – Lata, Zimy, Wiosny i Jesieni? Gdyby tylko Brama dzieliła nas, nasz ludzki, zwyczajny świat, i Zaświaty? A co by było, gdyby ta Brama podczas jednej nocy w roku stawała się tak słaba, że elfy i inne istoty mogły przedostać się na Ziemię? I co ma z tym wszystkim wspólnego początkująca aktorka o imieniu Kelley?
Elfy – maleńkie stworzenia ze skrzydłami jak u ważek albo piękne i smukłe istoty o dziwnych kolorach skóry, ale z natury miłe i przyjazne? Nic z tego, a przynajmniej nie do końca! Kelley Winslow, dublerka z teatrze, dowie się o nich aż za wiele, o wiele więcej niżby chciała. Dziewczyna nagle awansuje i ma zastąpić poprzednią aktorkę w roli Królowej Elfów, Tytanii, ze sztuki Szekspira. Nie wie jeszcze, że wiedza z tego dramatu jej się przyda w przyszłości. Strażnik Bramy Sonny tymczasem spotyka Króla Zimy, Oberona, swojego „szefa”, jeszcze przed Dziewięcionocą, kiedy to elfy mogą dostać się na Ziemię – a Sonny pilnuje właśnie wraz z grupką pozostałych Janusów tego, by tak się nie stało. No ale cóż, Central Park w Nowym Jorku jest dość duży, i czasem istoty mają szczęście dostać się do nas.
Los rzecz jasna lubi płatać figle i podczas pierwszej z dziewięciu nocy poprzedzających Samhain, Kelley i Sonny spotykają się. Dla młodego Janusa aura dziewczyny zdaje się być niczym petarda, nie taka jak zwyczajnych ludzi – niczym wątły płomień świecy. Młodzieniec daje jej, zapłakanej i zasmuconej, różę, co chyba każdą dziewczynę wprawiłoby w romantyczny nastrój. Kelley nie jest „każdą dziewczyną”, bo podczas kolejnego ich spotkania, Sonny zostaje przez nią znokautowany.
„Czy mogę się poślubić z tą książką?” – to była moja pierwsza myśl po przeczytaniu „Oddechu nocy” autorstwa Lesley Livingston. Jeden dzień zajęło mi przeczytanie tej cudownej książki, tak wciągnęłam się w niesamowitą historię Kelley i Sonny'ego. Motyw elfów był mi do tej pory całkowicie nieznany, ale czuję, że „Oddech nocy” to zmienił. Dzięki niemu też przeczytałam „Sen nocy letniej” Szekspira, żeby po prostu wiedzieć, na czym stoję – choć nie jest to konieczne, polecam przeczytanie najpierw tego dramatu. Wtedy czytanie jest jeszcze większą frajdą.
Polubiłam Kelly za to, że nie była taką „ciepłą kluchą”, a już całkowicie podbiła moje serce, kiedy nie zachwyciła się od razu Sonny'm, tylko potraktowała go prawym sierpowym. Zuch dziewczyna! To chyba największa (ale nie jedyna!) zaleta „Oddechu nocy” - bohaterowie. Brak schematyczności i powtarzających się motywów. Wspaniale zarysowane postacie, które właściwie mogłyby wyjść z książki i zniknąć w tłumie. Nie byli przerysowani, tylko zwyczajni. Oczywiście pomijając pewną tajemnicę związaną z przeszłością i pochodzeniem Kelley i fakt, że Sonny strzeże Bramy i zabija elfy próbujące się przez nią wydostać. Sonny – właśnie. Polubiłam tego chłopaka od momentu podarowania głównej bohaterce róży. W dziwny sposób budził on u mnie sympatię, a za każdym razem, kiedy się pojawiał, uśmiechałam się mimowolnie.
Mimo narracji trzecioosobowej w rozdziałach na zmianę śledziłam poczynania Sonny'ego i działania Kelley, co bardzo mi się spodobało – poznałam i dziewczynę, i Janusa. Lesley Livingston umiejętnie poprowadziła akcję i zafundowała mi przejażdżkę bez trzymanki. Tajemnice, zdrady, intrygi – to wszystko mnie oczarowało. A końcówka to było mistrzostwo, zaskoczyło mnie całkowicie! Naprawdę nie sądziłam, że ta historia tak się może skończyć. Mam nadzieję, że wydawnictwo Jaguar wyda kolejne części jak najszybciej.
Okładka wcale nie jest mdła, tylko przyciągająca uwagę i naprawdę śliczna – choć przyznam, że napis mógłby być nieco ciemniejszy. I mimo że „nie ocenia się książki po okładce”, wiele osób tak robi, a w przypadku „Oddechu nocy” i oprawa graficzna, i treść są jednakowo cudowne. Zakładam, że dziewczyna na okładce to Kelley, chociaż nie wspomniano ani razu, że miała ona rude włosy. Ale i tak modelka przypomina mi bardzo główną bohaterkę.
VENI, VIDI, VICI – przybyłam (do Empiku), zobaczyłam (na półce), zdobyłam (za niecałe trzydzieści osiem złotych). Tą właśnie metodą się kierujcie, moi drodzy! Świat Kelley i Sonny'ego, świat Tytanii i Oberona, to wspaniały świat, pełen tajemnic, intryg, zdrad i kłótni. Ale jednak cudowny w swej niezwykłości. Pokochałam Kelley, polubiłam Sonny'ego, uśmiechałam się przy scenach z Bobem, tudzież Robinem Filutem. Kolejne części trylogii o Zaświatach Lesley Livingstone z pewnością zdobędę, nieważne, w jaki sposób, ale jak najszybciej, by poznać dalsze losy bohaterów po strasznie pobudzającym wyobraźnię zakończeniu.
Polecam z całego serca, z czystym sumieniem, przygotowując ślub z „Oddechem nocy”. Czy każdemu? Nie do końca. Wielbicieli szekspirowskich dramatów, elfów czy tylko „Snu nocy letniej”, powinni być zachwyceni, natomiast fani bardziej przyziemnych książek – obyczajowych czy kryminalnych – mogą spokojnie ominąć tę książkę. Aczkolwiek wolałabym, żeby wszyscy, którzy mają sposobność, ją przeczytali!

Za książkę bardzo, bardzo, bardzo dziękuję wydawnictwu Jaguar!

3 komentarze:

  1. Oj tam, oj tam. Było tak napisane? Serio? Czytanie pod ławką nie zawsze wychodzi na dobre, jak widać :) A Empik - no przecież tak to się tłumaczy, nie? Veni, vidi, vici - przybyłem, zobaczyłem, zdobyłem. A ja napisałam tylko, żeby po premierze - co chyba wszyscy wywnioskowali - taką metodą się kierowali. Jak zobaczą "Oddech nocy", niech go od razu zdobędą ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się zachwyciłam tą ksiazką normalnie ! :D No i owszem, było, że ma rude włosy XD I ten prawy sierpowy... tak... też ja za to polubiłam ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przeczytać! Wydaje mi się, że lista książek koniecznych nie ma końca. Skąd ja na nie wszystkie wytrzasnę forsę?!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...