czwartek, 15 grudnia 2016

„Bardziej martwa być nie może” Katie Alender


Zawsze utożsamiałam zakończenia z efektownością, musiały być z przytupem, takie, bym nie mogła się otrząsnąć. Z pewnością znacie to uczucie zakończenia lektury pewnej serii, kiedy ostatni tom pozostawia po sobie ślad w pamięci – to właściwie on decyduje o wrażeniu, jakie pozostawi cała seria. Katie Alender stworzyła całkiem dobrą serię dla młodzieży z elementami horroru, ale w trzeciej, finałowej już części, niestety przesadziła z kreacją Alexis Warren (swoją drogą, mam wrażenie, że nazwisko Warren jest nieprzypadkowe) – po tylu problemach i nadnaturalnych ekscesach powinna cokolwiek mieć w głowie. A nie ma, co minimalnie rzutuje na odbiór całości.

Wszystko zakończyło się dobrze, mogłoby się wydawać – jednak po ostatniej... przygodzie, z której nie wszyscy wyszli cało, Alexis została pamiątka w postaci wyczulenia zmysłów na istoty nadprzyrodzone. Widzi duchy. Słyszy je. Świat jeszcze nigdy nie był tak przerażający, a na dodatek duch Lydii, zmarłej dawnej znajomej Alexis, nawiedza ją systematycznie, oskarżając o spowodowanie swojej śmierci. Jakby tego było mało, coś nadprzyrodzonego sieje zamęt – Lex jest pewna, że to Lydia mści się na dziewczynach, kiedy pierwszy raz słyszy o zaginięciu. Jednak sprawa nie jest tak prosta i nie chodzi tutaj po prostu o ducha pragnącego wendety...

Pierwsza część rzeczywiście jeżyła włosy na rękach, druga – już tylko straszyła z nazwy, bo sekta i opętanie nie były przerażającymi elementami fabuły. Bardziej martwa być nie może znajduje się gdzieś pośrodku; są momenty, w których wrażliwe osoby mogą poczuć się, jak podczas czytania horroru z krwi i kości, ale w poza tym trudno się przestraszyć. Katie Alender zgrabnie wije akcję wokół sedna problemu, nie zdradzając od razu, o co tak naprawdę chodzi. To wraz z Alexis dowiadujemy się, z jak ogromnym niebezpieczeństwem ma do czynienia. Autorka po raz kolejny wplotła ciekawy wątek nadprzyrodzony, nie powtarzając fabuły poprzednich części, a więc nie uciekając w schematy. Każdy tom to inna historia, której centrum zawsze jest Alexis Warren.

Jednak to wciąż powieść młodzieżowa tylko z elementami horroru. Pomimo że na pierwszym planie mamy wątek mściwej zjawy, to zaraz za nim pojawiają się typowe nastoletnie elementy fabuły: problemy z rodzicami czy chłopakiem i, przede wszystkim to, co zawodzi mnie za każdym razem w tego typu powieściach, upór w rozwiązywaniu problemów samemu.

Bardziej martwa być nie może to ciekawa, acz typowa powieść młodzieżowa, z nietypowymi elementami nadprzyrodzonymi. Myślę, że oceniłabym finał lepiej, gdyby Alexis, wreszcie nauczona na swoich błędach, w końcu poprosiła o pomoc w rozwiązaniu kolejnego duchowego problemu (i jak niebezpiecznego nie tylko dla niej, ale i dla innych!). Chociaż wtedy, jak przypuszczam, finał byłby mniej widowiskowy, książka krótsza, a i nie polałaby się krew. Lekki zawód tym elementem wcale jednak nie sprawił, że całkowicie przekreślam serię – jest i miła i przyjemna pomimo tematyki, jaką podejmuję, i z pewnością niejednej osobie przypadnie do gustu. Wieczory w końcu długie, trzeba mieć pod ręką takie proste i wciągające książki.



Recenzja we współpracy z wydawnictwem Feeria

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...