„Przyspieszony kurs zła”
Piekło. Wiele o nim już pisano. Wszechobecny ogień, diabły z rogami i ogonami, którzy dzierżą widły czy jęki potępieńców? Cóż, mniej więcej tak zostaje opisane przez duńskiego pisarza, Kennetha B. Andersena, w „Uczniu Diabła”. Zgaduję, że niewiele osób chciałoby tam trafić po swojej śmierci i przyznam się, że ja też. Jednak po przeczytaniu tej książki trochę zmieniłam nastawienie do Piekła.
Filip Engell to syn, jakiego chciałaby chyba każda matka – uczynny, pomocny i grzeczny niczym anioł, a do tego pozmywa naczynia z własnej, nieprzymuszonej woli! Przez pomyłkę po przedwczesnej śmierci chłopiec trafia do Piekła, gdzie – cóż, delikatnie mówiąc – nie pasuje w zupełności. Lucyfer dość szybko dowiaduje się o swoim błędzie, ale czas ucieka, a jest go już zbyt mało, by ściągnąć tu innego przyszłego Arcydiabła. Tak więc zmuszony jest przy pomocy gadatliwego kota Lucyfaksa zmienić Filipa w prawdziwego mieszkańca Piekła i swojego godnego następcę, bowiem władca jest śmiertelnie chory i niebawem umrze. Chłopak, jak przystało na uosobienie anioła, oblewa wszystkie testy i sprawdziany, co doprowadza Lucyfera do wściekłości, przez co coraz bardziej choruje. Czy Filip ukończy przyspieszony kurs zła i zasiądzie na tronie Piekieł? Czy Lucyferowi i Lucyfaksowi uda się zmienić anioła w demona?
W czasie, kiedy Filip nie uczy się bycia złym, zwiedza pałac swego nauczyciela i Piekło. Takim właśnie sposobem poznaje Satinę, diablicę i Kusiciela w jednym. Nie obywa się oczywiście od kłopotów – chłopak poznaje wrednego i aroganckiego Aziela, który trzykrotnie wygrał Festiwal Paskudnych Kawałów i jeśli wygra i w tym roku, ustanowi nowy rekord. Diabeł ów jeszcze nie raz uprzykrzy głównemu bohaterowi życie i naukę w Piekle i obudzi w nim tę drugą stronę duszy.
Pomysł na fabułę „Ucznia Diabła” był naprawdę świetny. Jeszcze nie przeczytałam książki, która traktuje o iście anielskim chłopcu trafiającym do Piekła albo o nauce bycia złym przez samego Lucyfera. Z początku powieść ta była jedynie opowiadaniem, jak wyczytałam, ale przerodziła się w trylogię, a ta w tetralogię.
Nie mogę nie wspomnieć o wspaniałych i sympatycznych bohaterach. Filip miałam czasami szczerze dość, no bo jak można oblać każdy test? Wyobraźcie sobie – idzie mężczyzna ulicą, wyraźnie się śpieszy, a wy stoicie na jego drodze, trzymając w ręce skórkę od banana. Co byście zrobili, wiedząc, że Diabeł was obserwuję? Tak, ja też podłożyłabym ją pod nogi temu mężczyźnie. A Filip... Filip wyrzucił ją do kosza na śmieci. Polubiłam jednak nad życie kota Lucyfaksa. Zresztą, kto by go nie polubił? Współczułam mu, kiedy Lucyfer w złości obdzierał go ze skóry, ale na szczęście futro odrastało w jedną noc. Król Piekieł też nie był najgorszy. Arcydiabeł był bardzo, bardzo wyrozumiały w stosunku do Filipa, ale i jego czasem ponosiły nerwy. A Satina... Z jednej strony ją lubiłam, z drugiej nie, za pewne zachowania. Ale kiedy dowiedziałam się całej prawdy, moje nastawienie do niej było całkowicie pozytywne.
Akcja z czasem nabrała szalonego tempa, ale na samym początku trochę się wlokła. Jednak wspaniałe opisy sytuacji nie pozwalały oderwać się od „Ucznia Diabła” ani na chwilę. Znalazł się – oczywiście... – wątek miłosny, ale był tak bardzo subtelny, że prawie go nie wyczuwałam i tylko zazdrość Filipa utwierdzała mnie w przekonaniu, że naprawdę gdzieś on istnieje.
Spodobał mi się cały wachlarz wymyślonych w większości przez autora demonów – Kusiciele, Diabły, Szeptacze i Potępieni... Każdy z nich miał określone cechy i zadania, każdy żył na swój własny sposób. Nie będę opisywała, co kto robił w Piekle, ale większość można wywnioskować z nazw.
Nieoczekiwane zwroty akcji, z czasem szybkie tempo i niekończące się pokłady czarnego humoru – to wszystko możecie znaleźć w „Uczniu Diabła”. Ta powieść nie zmieni ani was, ani waszego nastawienia do świata czy poglądów. Pokazuje za to, że Piekło wbrew pozorom nie musi być takie złe, jakim się wydaje.
Moim zdaniem czas spędzony na czytaniu tej pozycji, nie był czasem zmarnowanym. Polecam zatem każdemu lubującemu się w fantastyce, bo fani innych gatunków raczej nie znajdą nic ciekawego w tej powieści. Jednakże myślę, że „Uczeń Diabła” zyska w równym stopniu tyle samo czytelników, co wrogów, przez poruszany dość kontrowersyjnie temat Piekła.
Interesująca fabuła, inne niż dotąd mi poznane... Bardzo ciekawa i przejrzysta recenzja. Z wielką chęcią sięgnę po tę książkę, gdyż kocham takie klimaty. Myślę, że podróżując po Piekle razem z Filipem Engellem mile spędzę czas. Pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuń