Siedemnastoletnia Anna spędza wakacje w Wenecji. Podczas jednego ze spacerów jej uwagę przykuwa czerwona gondola. Dziwne. Czyż w Wenecji wszystkie gondole nie są czarne? Gdy niedługo potem Anna wraz z rodzicami ogląda paradę historycznych łodzi, zostaje wepchnięta do wody – a na pokład czerwonej gondoli wciąga ją niewiarygodnie przystojny młody mężczyzna. Zanim dziewczyna zejdzie z powrotem na pomost, powietrze nagle zacznie drżeć i świat rozpłynie się Annie przed oczami.
„iPod?
Nie, lusterko!”
Podróże
w czasie to naprawdę szeroki temat, jeśli chodzi o pisanie książek
czy nawet kręcenie filmów. Można w zasadzie uznać, że wszystkie
chwyty są dozwolone, o ile czytanie czy oglądanie sprawia odbiorcy
przyjemność, a całość jest dość spójna. Po Trylogii Czasu
autorstwa Kerstin Gier przyszła kolej na następną książkę o
podróżnikach w czasie, mianowicie – „Magiczna gondola” pióra
Evy Völler.
Anna
to zwyczajna, współczesna nastolatka, nudząca się na wakacjach w
Wenecji. Wszystko, co robi na wczasach, to schodzenie na śniadanie
do hotelowej restauracji, unikanie znajomego Mathiasa czy okazyjne
chodzenie po sklepach w poszukiwaniu butów. W czasie jednej z takich
wycieczek, dziewczyna znajduje sklep z maskami. Wychodzi z niego z
wytargowaną od dziwnej właścicielki maską kota, a następnie
udaje się z rodziną oglądać gondolę. Później wszystko dzieje
się szybko. Anna wchodzi z rodziną do czerwonej gondoli, wpada do
wody, potem wraca z powrotem do gondoli, aż w końcu... budzi się
naga.
Żeby
jeszcze leżała naga w Wenecji za jej czasów! Ale nie. Anna trafia
do piętnastego wieku, gdzie zamiast „iPod” mówi się „lusterko”
i nie ma żadnych latarni, tylko pochodnie. O toalecie już nie
wspominając. Dziewczyna chce zrobić wszystko, by wrócić do domu,
jednak to będzie niebezpieczne, nawet z pomocą tajemniczego
podróżnika w czasie – Sebastiano.
Po
trylogii Kerstin Gier i Cornelii Funke przekonałam się do
niemieckich autorów. Po „Magicznej gondoli” Evy Völler –
pokochałam ich! Świat, w który wprowadza pisarka, jest dobrze
wykreowany. Podczas podróży w czasie, nawet jeśli zachowasz
wspomnienia z poprzedniego życia, istnieje blokada, która nie
pozwala ci wypowiadać słów nieznanych w tamtych czasach. Sprawia
to, że nie można zmienić przyszłości... Nie można słowami
oczywiście, ale czynami jak najbardziej – doświadczają tego i
bracia Malipiero, i sama Anna.
„Magiczna
gondola” to jedna z tych książek, które trudno odłożyć.
Owszem, zdarzają się momenty nieco nudzące Czytelnika, co nie
zmienia faktu, że nie można doczekać się zakończenia. Ponadto,
mocną stroną są postacie. Eva Völler postarała się, by jej
bohaterowie byli realistyczni i posiadali wady i zalety. Najbardziej
mi się podobało to, że Anna i Sebastiano, Klaryssa, Bart – byli
ludzcy. Byli ludźmi i nie zawsze wszystko szło po ich myśli.
Jedyną
wadą, która mi przeszkadzała w lekturze, było zbyt szybkie
rozwinięcie pewnego wątku. Właściwie to rozumiem, że do
zakochania jeden krok, strzały amora i inne serduszka z marcepanu,
ale powstanie romansu między bohaterami nie miało podstaw. Moim
zdaniem to była jedna jedyna niespójność w „Magicznej gondoli”.
Resztę książki, przyznaję się bez bicia, czytałam pod ławką,
bo naprawdę mnie wciągnęła :)
Cała
książka owiana jest niesamowitą atmosferą, a klimatu
towarzyszącego wydarzeniom się nie zapomina. Ucieszyło mnie, że
historia Anny i Sebastiana zamknięta jest w jednym tomie i nie
będzie drugiej części – co choć jest trochę smutne, cieszy
mnie. Brakuje mi jednotomowych, dobrych powieści. Naprawdę brakuje.
Co
mogę powiedzieć o „Magicznej gondoli”? Cudowne Włochy tworzące
tło dla historii o przypadkowych podróżnikach w czasie, tajemnice
i zagadki, to to, co lubię najbardziej. Trudno mi skrytykować
książkę, gdyż naprawdę mi się podobała. Wrócę do niej
jeszcze, żeby kolejny raz przeżyć historię w piętnastowiecznej
Wenecji. Zdecydowanie polecam, głównie miłośnikom podróżników
w czasie. Jest co czytać, mówię Wam! :)
I
nigdy, przenigdy nie wsiadajcie do czerwonej gondoli, mając przy
sobie maskę kota. Chyba że chcecie poznać przystojnego podróżnika
w czasie!
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Egmont!
Czekam na listonosza z przesyłką z tą książką i ..doczekać się nie mogę :)
OdpowiedzUsuńMoże sięgnę, nie jestem pewna, czy to moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńJuż od dawna ta pozycja widnieje na mojej liście i z każdą recenzją mam na nią coraz większą ochotę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Książka czeka już na mojej półce, tym bardziej cieszę się, że spotkała się z pozytywnym odbiorem, Swietny styl recenzji :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzeczytam z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się, chciałam przeczytać, potem zwątpiłam, jednak po Twojej recenzji, z pewnością sięgnę :)
OdpowiedzUsuńNo to mnie przekonałaś!
OdpowiedzUsuńPostanowiłam sobie, że nie tknę tej książki, ale po twojej recenzji nie mogę się doczekać aż w końcu ją przeczytam.
Pozdrawiam!
Oj, nie kusiłabyś tak! Leży, zaczęłam już czytać, ale czasu nie mam xD Weź się zlituj xD
OdpowiedzUsuńKsiazka juz czeka na polce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!