Szeptem
niemal
natychmiast trafiło na listę bestsellerów i zawładnęło sercem
wielu czytelników. Co prawda, powieść ta do najambitniejszej
literatury nie należy, jednak pisarka potrafi wprowadzić czytelnika
w zupełnie inny świat, gdzie można się zrelaksować i odpocząć.
Miałam uprzedzenia do tej pozycji, mimo to okładka zawładnęła
mną. Przepiękne zdjęcie upadku anioła, pogratulować
pomysłowości. Jak się później okazało, treść była równie
piękna i wciągająca.
Prolog
wydaje się być odrębny od reszty, wydarzenie dzieją się w
zamierzchłej przeszłości; właśnie ten prolog mnie odtrącał,
przez co odłożyłam lekturę tej pozycji na kiedy indziej. W końcu
jednak się przemogłam i była to jedna z lepszych decyzji. Główną
bohaterką i narratorką powieści jest nastoletnia Nora, zwyczajna
dziewczyna jakich wiele. Wtedy też po raz pierwszy mamy styczność
z, biorąc przykład z opisu, zabójczo przystojnym Patchem. Chłopak
jest tajemniczy i dziwny w jej mniemaniu. Wszystko zaczyna się
komplikować kiedy - rzecz jasna - zakochują się w sobie. Bowiem
Patch nie jest człowiekiem, a istotą dosłownie nie z tego świata.
Wszystko kręci się głównie wokół tej pary, przyjaciółki Nory
- Vee i dwóch poznanych, nieco podejrzanych chłopakach. Główna
bohaterka jest ciekawa skrywanej tajemnicy Patcha i większość
książki to jej śledztwo w związku z tym. Czy ich miłość
przetrwa i będą mogli spokojnie żyć? Zakończenie jest
przewidywalne, jednak z małą dozą zaskoczenia.
Cenię
Beccę Fitzpatrick właśnie za tą pozycję i cieszę się, że
porzuciła zawód pielęgniarki na rzecz pisania. Książka momentami
zdumiewa, choć czasem jest przewidywalna. Mimo wszystko, pisarka w
realny sposób ukształtowała postacie, choć miałam wrażenie, że
Patch jest idealny aż do przesady, prawie brakowało mu wad. Nora
zaś nie jest typową książkową sierotką, jest silna i pewna
siebie, ale nadal jest tylko dziewczyną. Nie polubiłam za to Vee,
jej przyjaciółki, nie wywoływała u mnie sympatii. Być może
spowodowane jest to tym, że nie ma jej zbyt dużo w książce. W
opisie występuję także pewne zdanie o wojnie pomiędzy Umarłymi a
Nieśmiertelnymi. Cóż, mogę popsuć wam wyobrażenia o mieczach i
innych broniach i o walce. Jest wojna, to fakt, ale nie w dosłownym
sensie. Nie ma zabijania, walki, mieczy i innych tym podobnych
rzeczy. Trwa ona przez całą książkę, począwszy od pierwszego
rozdziału, na ostatnim kończąc. Trzeba naprawdę wytężyć umysł,
by dostrzec tą bitwę. Język jest prosty i łatwy w zrozumieniu,
pisarka ma lekkie pióro. Wszystko przeczytałam błyskawicznie,
pomijając ten nieszczęsny prolog. Autorka może nieco przerysowała
miłość Nory i Patcha, ale nie przesłodziła jej.
Książka
jest jedną z najciekawszych i najbardziej wciągających, jakie
czytałam. Z czystym sumieniem mogę polecić ją każdemu
miłośnikowi fantastyki i nawet romansu. Całość jest wspaniała,
wszystko takie... naturalne. Nie ma przesadzonych zachowań, jest za
to humor, akcja i miłość, ale nie taka, od której aż mdli.
Często śmiałam się na głos przez niektóre teksty Patcha;
wszystko, można powiedzieć, że miało swoje miejsce i nie wkradło
się nic niepotrzebnego, zbędnego. Zdziwiłam się nieco, kiedy
przeczytałam, że Becca Fitzpatrick nie jest
zawodową
pisarką i wcześniej pracowała jako pielęgniarka. Przyznam
szczerze, miałam uprzedzenia, bowiem spodziewałam się oklepanego
romansu bez krzty akcji. Bardzo się pomyliłam. Powtórzę się:
powieść zasługuje na miano bestselleru i sięgnę po nią jeszcze
nie raz.
*
Witam po świętach. Blog ten obfitował będzie w recenzje książek. Jestem książkoholiczką i nie wstydzę się tego. Mam nadzieję, że Wam się spodoba, bo jestem nowa w blogowym świecie.
"Szeptem" mam w planach od dawna. Mam nadzieję, że uda mi się w końcu niedługo ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę powodzenia w prowadzeniu bloga ;)
Przypomina mi to trochę Bellę i Edwarda ze "Zmierzchu", sądzę jednak, że jest to o niebo lepsza lektura :).
OdpowiedzUsuńJeśli tylko będę miała ją pod ręką - na pewno przeczytam.