czwartek, 31 grudnia 2015

Podsumowanie grudnia 2015


Grudzień, całkowicie nie wyglądający na zimowy miesiąc, z jesienną szarugą i bez ani grama śniegu, dobiegł końca. Jako że noworoczne postanowienia nigdy mi do końca nie wychodzą, przechytrzam samą siebie i zamiast zaczynać od stycznia, zaczynam od grudnia – mianowicie comiesięczne podsumowania; od kiedy przestałam recenzować każdą jedną książkę, którą przeczytałam, i każdy jeden film lub serial, który obejrzałam, doszłam do wniosku, że podsumowanie nie byłoby jedynie powtórką recenzji.

Zwłaszcza że bywają książki czy seriale, o których więcej niż paru zdań nie da się powiedzieć, a których istnieniem chętnie bym się z Wami podzieliła.

Dlatego właśnie zapraszam Was do czytania!

wtorek, 29 grudnia 2015

„Posłaniec strachu” Michael Grant

Złe czyny w umyśle ludzi zazwyczaj przechodzą bez echa. Trudno, stało się, nie cofnę czasu, muszę iść naprzód. W innych przypadkach takich czynów się w ogóle nie zauważa. Przecież to jedno podstawienie nogi nie spowoduje niczyjej śmierci, ta obelga zaraz zniknie w umyśle ofiary, więc nie ma czym się przejmować. Nie wolno zapominać, że nienawiść rodzi nienawiść i że jedno nieopatrznie wypowiedziane słowo może wywołać lawinę bólu, zakończoną nawet śmiercią.

Posłaniec strachu wydawał się nieco fantastyczną, mocną lekturą – taką, dla której można zarwać noc, w pośpiechu przewracając kolejne kartki, a bohaterów obdarzyć sympatią od samego początku. Michael Grant tymczasem pod pozornie nastawioną na rozrywkę fabułą przekazuje wiele ważnych lekcji i zmusza do refleksji na temat nienawiści, ogromnej mocy słów i pokuty. To mocna, dosadna, przerażająca powieść; nie dlatego, że obfituje w krew, brutalność i okrucieństwo, ale dlatego, że wydarzenia, o których mówi, są boleśnie prawdziwym odzwierciedleniem współczesnej rzeczywistości.

niedziela, 27 grudnia 2015

„Płonąca korona” Rae Carson

Zawsze uwielbiałam postacie dynamiczne, takie, które wraz z rozwojem akcji nabywają nowe cechy, uczą się na własnych błędach i zmieniają. Lubię też obserwować, jak książki w serii stają się lepsze, jak autor powoli krystalizuje swoją wizję i poprawia swój styl.

Doskonałym przykładem takiego autora jest Rae Carson – pamiętam, że Dziewczynę ognia i cierni oceniłam średnio; była to lektura dość ciekawa, jednak nie zapadała w pamięć, nie wyróżniała się wieloma elementami. Największym jej problemem dla mnie był brak jasno zarysowanej fabuły. Lucero-Elisa trafiła do Joya d'Arena, swojego przyszłego królestwa, i... dalej nic. Czy może raczej: nic przeplatane z kilkoma całkowicie różnymi wątkami, wątle ze sobą połączonymi. Zakończenie niczym z pierwszej lepszej powieści o ratowaniu świata jeszcze bardziej wzmocniło moje mieszane uczucia.

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Kraina Jutra. Początek, Brad Bird, Damon Lindelof, Jeff Jensen


Odwieczny problem – gdy najpierw powstaje film, później zaś związana z nim powieść, co zrobić w pierwszej kolejności: czytać czy oglądać? Najpierw poznać historię właściwą, czy raczej początek, przyczynę uwalniającą lawinę wydarzeń, które składają się na film Disneya Kraina jutra?

Postanowiłam sięgnąć najpierw po powieść napisaną przez trio – Brada Birda i Damona Lindelofa (twórców filmu) oraz Jeffa Jensena, co samo w sobie mnie zaniepokoiło. Co za dużo, to nie zdrowo. Kraina Jutra. Początek opowiada historię sprzed tej ukazanej w filmie: śledzimy losy kilkorga pozornie niezwiązanych ze sobą ludzi, poznajemy rosnącą w siłę organizację Plus Ultra i jesteśmy świadkami wszystkich wydarzeń, które doprowadziły do tego, co się dzieje w filmowej kontynuacji.

sobota, 12 grudnia 2015

Kosogłos, cz. II

Igrzyska śmierci opowiadają tak naprawdę o rewolucji, której iskrą zapalną była przypadkowa dziewczyna, zbyt kochająca swoją siostrę, by dać jej umrzeć na oczach wszystkich obywateli Panem. Pierwsze dwa tomy to zarzewie konfliktu między władzą a ludźmi i to właśnie w Kosogłosie najlepiej widać tę walkę o lepsze państwo. To Kosogłos ma najtragiczniejszy wydźwięk, ukazuje całe zło kryjące się za rewolucją, jak i za dyktatorską władzą. Żadne z wyjść nie jest mniej krwawe. Kosogłos boleśnie to pokazuje.

środa, 9 grudnia 2015

Dekameron, Giovanni Boccaccio


Na blogu można wynurzać się i zwierzać, więc tym samym pragnę się do czegoś przyznać. Gdybym nie była w szkole zmuszona do przeczytania dwóch nowel z Dekameronu, gdybym nie wiedziała już wcześniej, cóż to za cykl nowel, pewnie przeszłabym obok niego obojętnie. I popełniłabym ogromny błąd, przed którym chciałabym uchronić i Was - Dekameron jest czymś absolutnie fenomenalnym i niszczącym stereotyp, że skoro stare, to pewnie sztywne i nudne, i będzie się wlekło jak Krzyżacy w gimnazjum. Nic bardziej mylnego!

Sam tytuł, Dekamore, oznacza dosłownie dziesięć dni, bowiem akcja obejmuje dokładnie taki okres (właściwie to czternaście dni, ale tylko w ciągu dziesięciu tytułowych opowiadane są historie). Każdego dnia, dla zabicia czasu w odseparowanej, położonej daleko od innych domostw wiejskiej rezydencji, grupa florentyńczyków opowiada sobie historyjki. Znaleźli się tam, by uciec przed panującą w tamtym czasie czarną zarazą, dżumą, która zbierała swoje obfite żniwo wśród wszystkich - i chłopów, i szlachetnie urodzonych. Siedem panien i trzech panów zabawia się, opowiadając każdego dnia po historii. Każdego z dziesięciu dni poznajemy dziesięć historii, które mają formę nowel. To właśnie sprawia, że mimo że Dekameron jest spójną całością, nie trzeba, ba!, nie radziłabym nawet, czytać go w całości na raz.

niedziela, 6 grudnia 2015

Classics Book Tag


Klasyki towarzyszą mi nieustannie - w końcu profil liceum, jaki wybrałam, zmusza mnie do obcowania z nimi na co dzień, a ja nie narzekam, choć niejednokrotnie zamiast czytać wynurzenia Żeromskiego, wolę sięgać po Austen. W każdym razie, chłód i nieprzyjemna pogoda, i fakt, że gdy wychodzę jest ciemno, i kiedy wracam do domu, znów jest ciemno, nie powstrzymały mnie od zrobienia tagu - konkretniej, Classics Book Tag! Zapraszam do oglądania!

wtorek, 1 grudnia 2015

Antycypacja, czyli autorzy przewidują przyszłość


W książkach wspaniałym jest to, że mogą być o wszystkim - o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, o znanym nam świecie i wyimaginowanych uniwersach, o zwyczajnych ludziach albo elfach i jednorożcach. Że akcja może rozgrywać się na Ziemi i w kosmosie, i pod ziemią, i w niebie albo piekle, gdziekolwiek się człowiekowi zamarzy. Z okazji premiery części drugiej Kosogłosa, o której jeszcze się rozpiszę niedługo, znowu zaczęłam się zastanawiać, co by było gdyby... gdyby ta wizja przyszłości się spełniła.

Nie bez powodu zostaje również fakt, że od czasu do czasu łypię na Rok 1984 Orwella z celem ponownego rozczytania się w tej powieści, ale tyle nieprzeczytanych książek mam na półce, i tyle podręczników do opracowania, że chyba jeszcze przerażająca wizja przyszłości (będącej, jakby nie patrzeć, już przeszłością) troszkę na ponowną lekturę poczeka. Ale tylko troszkę, w końcu Święta niedługo.